Rower 1,5 h. 39 km. Widać regeneracyjny tydzień służy, rower sam ciągnie. Trening mieszany tempowo/tlenowy. Jutro wprowadzenie do nowego okresu treningowego, a od poniedzialku ostrzej.
Rower 1,5 h. 39 km. Widać regeneracyjny tydzień służy, rower sam ciągnie. Trening mieszany tempowo/tlenowy. Jutro wprowadzenie do nowego okresu treningowego, a od poniedzialku ostrzej.
W ramach odpoczynku od roweru 1 h biegu las i asfalt. 20 dni przerwy od ostatniego dłuższego biegania dało się czuć. Wniosek – biegać conajmniej co 10 dni. Trening w lutym 41 h.
A w lesie wielkie ożywienie. Ptaszory coraz śmielej hałasują, mamy z dziećmi i psami, panowie z wąsami. Gdy zaczynałem biegać w listopadzie wydawało się, że to lasek zapomniany przez ludzi, a tu proszę żywy dowód na prosty związek z naturą
Pierwszy tydzień regeneracyjny, po 3 tygodniach w miarę ostrych czas na luz, niech sobie stare kości odpoczną.
W ramach odpoczynku dzisiaj rower, 2,3 h, 50 km z HRavg. 105. Jak ciekawie wygląda świat, kiedy się nie muszę wgapiać w pulsometr tylko sobie pedałuję na luzie. Wyjazd do miasta, trochę bulwarów, trochę wałów nad Rudawą i powrót przez Bronowice.
Normalnie bym dzisiaj zaczął sezon rowerowy, w tym roku jestem w środku cyklu przygotowawczego (105 h treningu). Pogoda bajeczna, trochę wiatru w paszczę przy jeździe na zachód sprawiło, że intensywność wyższa od zaplanowanej.
TTemp. 2,5 h, dst. 61 km. Asfalt. HR avg 138, dość wysoko (w lutym tylko raz wyższa).
67 km. czas 3 h, HRavg. 136, max 173. Pierwsze w tym roku ostrzejsze przepalanie. Test na 12 km pofałdowaniej trasie. Czas 26:41. Nie najlepiej. Trzeba to zrobić bez wiatru kiedyś, wynik będzie miarodajny. Ewidentnie brakuje mi treningu w strefach przemian beztlenowych. Po treningu wycieczka do Skawiny, tempo dla mnie duże. HRavg. tego etapu powyżej 145.
W ramach słuchania własnego organizmu zrezygnowałem z treningu tempowego na rzecz aktywnej regeneracji. 1 h na trenażerze. Jutro dzien bez roweru, sobota tempo, niedziela tlen.
2,5 h treningu w strefie tlenowej 120-140 bpm. dst. 61 km. Wczorajsze podjazdy odezwały się w 2 godzinie. Jutro trochę lżej. 30,5 h treningu w lutym.
Rower, 1 h 30min. Trening F1, podjazdy z kadencją + 60. Strefa tętna 146-158. Powtórzenia 10. Czas podjazdu 3:14 do 3:30. Ciekawe, że podczas pierwszych podjazdów wykręcałem czas 7-8 sekund lepszy niż ostatnio, a wcale nie startałem się jechać szybko. Później średnia podjazdu ustaliła się na 3:22-24. Może wiatr, a może mniejsze zmęczenie na początku.
Obserwacja 1: przy ustaleniu tętna na poziomie bliskim progu mleczanowego mam wrażenie, że z dużą kadencją mogę jechać i jechać. Z kolei początek na twardszym przełożeniu przy niższym tętnie powoduje ból. Pewnie to jest kwestia bezwładności pomiaru pulsu w porównaniu z rzeczywistym wysiłkiem. A zmierzam do tego, że gdzieś muszę znaleźć najbardziej wydajną kombinację puls/kadencja.
ps. z 20.02. Większość moich problemów w tej materii rozwiązuje ten artykuł
Obserwacja 2: to pierwsza jeżdżona zima. Ciekawe jak człowiek się przyzwyczaja. Dzisiaj w + 4 było mi właściwie troche za ciepło.
TReg. 1,5 h na trenażerze. Na luziku i bardzo przyjemnie minęła godzina. Nadal nie wiem od czego to zależy. Czasami bierze mnie obrzydzenie na widok urzadzenia, a czasami aż się chce jechać… do nikąd.
Wieczorem jeszcze jakieś bieganko krótkie uskutecznię.
No i było 0,5, również lajtowo.
Rower, 3,5 h. Dst. 83 km. Wycieczka do puszczy Niepołomickiej w towarzystwie ekipy www.rowerowanie.pl, oraz sympatyków. Miała byc w tempie 63-76 % HRmax i tak było z 2 h, reszta, tj. 1,5 h wytrzymałość tempowa. Po okresie zmniejszenia obciążeń przez ostatnie trzy dni chciałem wykorzystać płaski teren i pokręcić równo i mocniej. Wiatr w twarz pomagał utrzymać wyższe tętna. HRavg. 134. Zmniejszenie obciążeń przynosi dobre efekty, zwłaszcza jeśli poranne sygnały o dyspozycji nie są dobre.