Rower, 1 h 30min. Trening F1, podjazdy z kadencją + 60. Strefa tętna 146-158. Powtórzenia 10. Czas podjazdu 3:14 do 3:30. Ciekawe, że podczas pierwszych podjazdów wykręcałem czas 7-8 sekund lepszy niż ostatnio, a wcale nie startałem się jechać szybko. Później średnia podjazdu ustaliła się na 3:22-24. Może wiatr, a może mniejsze zmęczenie na początku.
Obserwacja 1: przy ustaleniu tętna na poziomie bliskim progu mleczanowego mam wrażenie, że z dużą kadencją mogę jechać i jechać. Z kolei początek na twardszym przełożeniu przy niższym tętnie powoduje ból. Pewnie to jest kwestia bezwładności pomiaru pulsu w porównaniu z rzeczywistym wysiłkiem. A zmierzam do tego, że gdzieś muszę znaleźć najbardziej wydajną kombinację puls/kadencja.
ps. z 20.02. Większość moich problemów w tej materii rozwiązuje ten artykuł
Obserwacja 2: to pierwsza jeżdżona zima. Ciekawe jak człowiek się przyzwyczaja. Dzisiaj w + 4 było mi właściwie troche za ciepło.