2008.02.04 – Rower, tempo

Rower, 1,6 h. Dst. 37 km. Trening tempowy w przedziale 78 – 86 % HRmax. Utrzymałem rzetelne 40 minut,  przed i po – w zakresie WTlenowej. Podjazdy na zmianę na stojącą i na siodełku. Zjazdy z maksymalną kadencją, aby nie wypaść ze strefy. Zaczyna się prawdziwy trening…. Trzymanie się w tlenie, a wytrzymałość siłowa to zupełnie inne obciążenia.

Udało mi się wyrwać zapieczoną sztycę ze zimówki. Podniosłem ją o dobre 2 cm. Od razu kolana mi podziękowały. Dzisiaj pierwszy raz od miesiąca nie bolą. Swoja drogą to niezły ze mnie matoł. Taką samą sytuację miałem w marcu 07, bóle kolan zniknęły gdy sztyca poszła w górę. Z pamięcią nie najlepiej.

2008.02.03 – rower wiosenną porą

Rower. WT. 3 h, 72 km, asfalt+szuter. HRavg 136.
Trzy dni przerwy sprawiły, że jedynym problemem dzisiaj było trzymanie się samego za cugle. Cały czas chciało mi się jechać na poziomie 145-150, ale to jeszcze nie ta pora.
Kilka podjazdów na siedząco, tętno do 150 i wysoka kadencja z kręceniem na okrągło.
Potwierdza się oczywista obserwacja o posiłkach w trakcie treningu. Dzisiaj z 0,5 l izotoniku i batonikiem energetycznym dało się w pełni wykorzystąć cały trening, bez katorżniczych ostatnich kilometrów. Było to czuć zwłaszcza na ostatnim 500 metrowym podjeździe do mojej wsi (9%).

 

2008.02.01 – narty

W ramach innych sportów Białka Tatrzańska. Trudno ocenić przydatność jazdy do treningu rowerowego. Moze rodzaj siłowego? Jazda jazdą, ale cały czas kontrola, żeby nie doznać kontuzji, która przekreśliłaby możliwość trenowania zimą, z drugiej strony nie można z wszystkiego rezygnować.

W efekcie ok. 4,5 h na stoku, z czego efektywnej jazdy to pewnie z 1/2 h, reszta kolejki, zapinanie się, czekanie na resztę ekipy. HRmax. to 160, przeciętnego nie znam bo nie chciało mi się włączać pulsometru na każdy zjazd.