No niestety. Dzisiaj ostatni dzień wolności, od jutra zaczynam regularną prace. Dzieje się to po roku przyjemnego stanu nie bycia najemnikiem. Nowy rozkład dnia będzie rzutował na treningi. Dopiero teraz sprawdzę, czy wystarczy determinacji i konsekwencji, aby nie zmniejszać intensywności przygotowań, a wręcz przeciwnie zabrać się bardziej systematycznie do sprawy. Będę miał dużo mniej czasu, muszę go lepiej wykorzystać. W miejsce objętości, więcej zajęć celowanych w kolejne umiejętności i obszary wydolności.
Na pożegnanie wolności zrobiłem sobie wycieczkę Dolina Prądnika-Będkowska-Kobylańska-Bolechowicka-Kluczwody-Wierzchowska-Prądnika. Na luzie, bez patrzenia na pulsometr. Niektóre podjazdy na ostro, inne na miękko. Ot tak jak fantazja dyktowała. Wyszło 65 km i 3 h 40 min jazdy.