1 h roweru (25 km) i 1 h basenu wieczorem. 30 długości (żeby nie było – po 25 m) to na razie szczyt moich możliwości. Jest postęp, bo ze cztery razy udało się płynąć nie topiąc się na środku. Jakoś tak mi zawsze wychodzi, że chwila na wdech przypada, kiedy mam głowę pod wodą…