2009.03.28 – rower

3 h 45 min. 100 km. Szosa.

Najpierw TTL (Testowa Trasa Lesława)   czyli napieprzanie ile fabryka dała po 10 kilometrowej pętli. Bardzo mnie ucieszyło niezdychanie podczas trasy. Tętno cały czas powyżej progu + 160 HR. Jeszcze trzy tygodnie temu zakwaszałem się bezpowrotnie w tych strefach. Widać, że dają efekty mocniejsze treningi. Czas znacznie lepszy niż przed rokiem (o 4 minuty), ale to w największej części zasługa roweru szosowego, lżejszych ciuchów i sprzyjającego wiatru, który wiał nam w twarz przy mniejszych prędkościach, a w plecy na asfaltowej prostej.

Później jazda po górkach i pagórkach raczej w strefach treningu tempowego. Przez całą wycieczkę nie mogłem sie pozbyć ociężałości w nogach po teście. To jakaś wskazówka do dalszych treningów. Po drugie słabłem na długich podjazdach i Pocio, z którym robiliśmy tę traskę mi trochę odjeżdża. Pomijam niegórskie przełożenia mojej szosy (mała tarcza 39, tył 24), ale nawet na tych płaskich udawało mu się odjechać. 

Muszę wiec pracować nad podjazdami i nad szybkością usuwania laktatu takie mam wnioski po teście i wycieczce.

No i wreszcie wiosnaaaaa! Przypominam sobie dlaczego tak bardzo lubię jeździć na rowerze.