2009.03.04 – trenażer

1,5 h. Tlenik. Trening – moralne zwycięstwo. Nie chciało mi się okrutnie, a kiedy już wsiadłem to urwałem łańcuch 🙂 (to nie siła tylko skuty był krzywo) Jednak dokończyłem planowaną jazdę.

Po wczorajszej siłówce bolały nogi.

 

2009.03.03 – trenażer

3 h.Trójka na trenażerze (pozostało do zrobienia 5 takich treningów).

Pierwsza godzina (dokładnie 50 min, dłużej się nie potrafiłem) w ramach tzw. poprawy laktatu z tętnem 150, tym razem siłowo, na kadencji 60 ze sporym oporem. Pozostałe 2 godz. to tlen/tempo. Wyraźnie trudniej szło po takim mocnym początku.

Po lutym 2

37 h treningu.

Zakończyłem budowanie bazy wytrzymałosciowej, czas na treningi podstawy II czyli podjazdy, interwały, powtórzenia na tolerancję laktatu. Oczywiście bez zaniedbywania długich jazd w tlenie i zachowawczo siłowni.

2009.02.28 – rower

4,5 h jazdy. 100 km. Pierwsze 2 h z HRavg. 141, później luźniej. Podjazdy bardzo kiepsko wychodziły. Brak treningów w wyższych strefach i pewnie dwudniowe niesportowe prowadzenie się kłania. Ale dobrze było zobaczyć, że inni też nie śpią w zimie i podjeżdżanie wychodzi im lepiej.
Z pozytywów – kiedy tętno spadało poniżej 160 jechało się już dobrze.