2009.04.19 – rower (maraton)

109 km (+10 km) 4 h 39 min 11 sek.

Maraton w Murowanej Goślinie. Napiszę relację, ale póki co dane treningowe.

HRavg 154 – najwyższe przeciętne tętno maratonowe. Dobra, jak na mnie jazda do 65-70 km (z tętnem pomiędzy 156 a 170), później mi się zdechło; przyplątały się kurcze i niemoc kręcenia w większym tempie. Tętno spadło do 144 – 150.

Co do odczuć to widze zdecydowaną poprawę wydolności w porównaniu z ubiegłym rokiem. Potwierdzają to też dane:

Najmniejsza strata do pierwszego na dystansie giga liczona w minutach 58 min 12 sek

Najmniejsza strata do piewszego liczona jako % czasu pierwszego – 21 %.

Ok. Kontynuujemy tę drogę.

2009.04.18 – rower

Rozruch przedmaratonowy. 1/2 h. 10 km, 4 skoki po 1 minucie z wysoką kadencją, pod prób mleczanowy.

Piszę tę notkę po kilku dniach i z perspektywy startu mogę ocenić, że to dobra rzecz tak w przeddzień maratonu dać sobie lekkiego kopa. Do wieczora czułem się dość rześki.

2009.04.16 – rower

3 h, 68 km.

2 serie 5 x 1 min kad. wysoka (pod próg mleczanowy). Trudno było wykonać to ćwiczenie. Do 40 sekundy jakoś szło, później się słabło. Efekt wczorajszych podjazdów i 3 tygodnia w cyklu. Dzisiaj luz i prace warsztatowe, w sobotę krótki rozruch i dłuuuuuuga podróż przez pół Polski do Murowanej Gośliny. Dobrze, że to początek sezonu, bo później to by mi się już nie chciało jechać tak daleko na wyścig bez gór.

2009.04.15 – rower

2 h 45 min. 56 km. 4 x podjazdy pod zoo. Znów życiówka, z czasem ciągle kiepskim, ale póki co to maksimum na co mnie stać – 6.44. Kolejne sekundy to zapewni kontynuacja mocnych treningów, lżejszy rower, lżejszy jeździeć i wypoczęty dzień.

Pozostałe podjazdy w granicach 7:30, później pętla po Lasku Wolskim.

2009.04.13 – rower

3 h 30 min. 100 km po szosie i na szosie. Tlen. Względnie suchą stopą. Raz trafiony strumieniem z pistoletu na wodę, jeden worek z wodą chybił.

Ten tydzień to wyzwanie. W niedzielę pierwszy maraton (Murowana Goślina) i pytanie, które stoi przede mną w takim tygodniu to "jakie obciążenia sobie wrzucić, aby 

a) być wypoczętym w niedzielę, ale nie odpocząć za bardzo|
b) nie wytrącić się z rytmu treningowego (ostatni tydzień rozbudowy I)"

Menu treningowe jest rozpisane, w niedzielę tak około godz. 10.30 będę wiedział czy właściwie 🙂

 

2009.04.11 – rower

3 h 45 min, 70 km

Podjazdy pod zoo (6x). Starałem się trzymac na poziomie progu, nie schodząc jednak poniżej 7:30. Później trochę podjazdów i zjazdów w Lasku Wolskim w ramach ćwiczenia techniki, czyli to co jest najfajniejsze: wybieranie ścieżek w górę i w dół wg. widzimisie. 

Fajnie się jeździło.

Dobrze jest spotkać znajomych i dowiedzieć się jakie jest miejsce w szeregu. Ze widzianych wczoraj: Lesław uzyskał czas 5:32 (jeszcze nie życiówka :), a Buli 5:43 (pierwszy mierzony podjazd w tym roku).  Co do zjazdów to chwilę szurneliśmy razem ze Skoliozą. Który na 500 metrach bez wysiłku odjeżdżał mi ze 100 m na zjeździe! Zjazdami się przejmuję dużo mniej. W swojej części stawki na maratonach zyskuję na technicznych sekcjach, tracę na szybkich szutrach i chyba nie zamierzam tam przyspieszać. 

2009.04.09 – rower

3 h, 74 km

Powtórzenie treningu z wtorku; tyle, że robiłem interwały 2 minutowe (5 x z 2 minutową przerwą), które powinienem był zrobić we wtorek. Wczesniej tabata. Tym razem tętno max 176 i to był najtrudniejszy element treningu. 8., ostatnie 20-sekundowe powtórzenie jechane siłą woli. Na dokładkę tempo 30 min z kad 70-75 i 45 minut jazdy w strefie od regeneracyjnej do tlenowej

Dzisiaj regeneracja, w sobotę wycisk i dwa dni luzu.