72 km. 2 h 55 min.
Nie ma zlituj: Tabata (8 powtórzeń) + 2 x 5 x 2 min. interwału z wysoką kadencją + …30 minut tempa. Miało być 50, ale się zdechło. Nie mam pewności, czy to zmęczenie, czy brak glikogenu, bo trochę diety na zrzucenie tłuszczyku sobie wrzuciłem w ostatnich dniach. No w każdym razie było to klasyczne odcięcie. W sekundę nogi jak z waty i koniec pieśni, koniec jazdy. Dowlokłem się do sklepu po batonik. Z drugiej strony wejście w wyższe strefy (pow. 150) od początku treningu wymagało b. dużego wysiłku.
Kontynuujemy plan, najwyżej w sobotę się potraktuję lżej.
ps. na ścieżce do Tyńca zielono. Darek, Lesław, Maciu, a wczoraj Pocio.