2009.05.26 – rower (wytrzymałość tlenowa)

3 h 10 min. 72 km.

Jeden dzień bez roweru a miałem wrażenie, że zrobiłem sobie dłuugie wakacje. Systematyczność treningów sprawia, że co raz lepiej czytam sygnały własnego organizmu. Dzisiaj mówił mi – nie dam rady mocno jechać. Miałem do wyboru albo podjazdy, albo WT (wytrzymałość tlenową). Wybrałem tę drugą opcję… ale nie byłbym sobą, gdybym nie dorzucił sobie jakiegoś dodatkowego ciężaru. Zrobiłem trzy trudne podjazdy w tym dwa terenowe, a jeden ok. 18 % (5 min). Ciężko było się wbić w tętna wyższe niż regeneracyjne. Dobrze, że ostatni ciężki trening w tym tygodniu przypada jutro.