5 h, 60 km. Wydawało mi się, że będzie dobry wynik. Zanotowałem nawet tętno 156. Jechałem mocniej, ale inni też jechali mocno dlatego wynik jak zwykle.
Podsumowanie sportowe. Osiągnąłem cel minimum – przyjechanie w 2/3 stawki. W tym roku nie była to walka o przetrwanie lecz jazda. Na walkę o miejsca i punkty miałem jeszcze za mało sił, do tego kontuzje kolan sprawyły, że nie wykonałem planow maksimum.
Udało mi się objechac kilku Duńczyków, co było, żartobliwym celem przed tym maratonem.