Obudziłem się z bólem gardła, na przemian zimno i gorąco. Organizm ogłosił koniec sezonu. O kilka dni za wcześnie, bo miałem jechać na MP w Maratonie w Wałbrzychu. Nie chciało mi się to fakt, ale nie wiedziałem, że mój brak motywacji i myśl o kończonym sezonie ma wpływ na układ odpornościowy… Może należy to potraktować jak wyraźny sygnał.
ps. Ale w ogóle to dlaczego o tym pisze? Bo to pierwsza infekcja od listopada ubiegłego roku, śmieszy mnie to, że natychmiast po poluzowaniu sezonu dopadły mnie mikroby.