2009.09.27 – leczenie szosą

3 h, 87 km.

Korzystając z bajecznej pogody i przypływu sił rozpocząłem proces leczenia przeziębienia rowerem. Od zawsze próbowałem leczyć się sportem, albo ostre danie sobie w kość pomogło i nastąpiło przełamanie, albo nie. Tym razem pomogło.

Świetnie się jeździło. Czuć chorobę i przerwę, ale generalnie chciało się jechać. Wróciłem do domu z rozsądku.

Podjazdy strałem się trochę mocniej jechać, bo chcę utrzymać jako taką wydolność do 14 października, kiedy robię sobie jesienne badania wydolnościowe.