2010.02.28 – tlen i podjazdy – WIOSNAAAAAA!

4 h 10 min. 104 km.

Ale się pięknie latało dzisiaj na rowerku. Było dość mocno, bo HR avg. wyszło 138. Po pierwsze: wiosna. Widać po oziminie, ciepłym walącym w twarz. Drugim zwiastunem wiosny byli rowerzyści i kolarze. Kilku z nich wyraźnie chciało zbadać swój poziom wydolności po zimie, bo ciągle miałem jakieś akcje wyścigowe. Trzeci zwiastun to ubiór niektórych z nich. Odpadłem, kiedy w okolicach Kryspinowa zobaczyłem gościa na ubranego na krótko. Kolana wygrał na loterii.

Cytat na dzisiaj… Finisz Justyny Kowalczyk przypomniał mi o moim ulubionym tekście motywacyjnym:

„Miguel, to ostatni wyścig w twoim życiu, twoje nogi wybuchną, a ty umrzesz na rowerze!”. Tak ojciec motywował Małego Miga, mistrza olimpijskiego z Sydney (Miguel Martinez) podczas jednego z wyścigów XC

(* Piotrek – dzieki za wskazanie źródła i dostarczenie dokładnego brzmienia cytatu)

2010.02.27 – mokra przejażdżka

3 h 20 min. 80 km.

Wytrzymałość Tlenowa + 2 górki pod prog mleczanowy, a jedna nawet ze złamaniem. Bardzo dobrze mi się jechało i w dobrej formie wróciłem do domu. Cieszy mnie to, bo to znak, że z bazą jest jako tako. Górki zrobiłem mocniej, aby zobaczyć jak bedzie tolerowany wysiłek na progu (podjazdy ok 5 min). Jest nad czym pracować, ale stan wyjściowy do pracy w okresie rozbudowy 1, podczas której duża część ćwiczeń odbywa sie na progu mleczanowym, jest zadowalajacy.

Wyjechałem po 11 z domu, po 15 minutach, kiedy usta miałem pełne piasku, a okulary pokryły się brązową mazią postanowiłem wrócić. Jak tylko postanowiłem, natychmiast to postanowienie olałem i pojechałem na trasę, tak jak było zaplanowane. Czas już jeździć na rowerze i czas przypomnieć sobie, że zawody odbywaja sie niezależnie od warunków pogodowych.

Dzisiaj cytat, który jest dla mnie istotą automotywacji w treningu i walki do końca na każdym wyścigu. „Ból przemija, skutki rezygnacji nigdy” Lance Armstrong. Ze swojej krótkiej historii maratonowej pamietam dwa uczucia – porażki, po zejściu z trasy maratonu w Krynicy 08 oraz drugie – satysfakcji z ukończenia I etapu MTB Trophy 08, gdzie ostatnie 18 km pokonywałem bez łańcucha, na zmiane zjeżdżając, biegnąc obok roweru, albo korzystajac z pomocnej dłoni MisQ na plecach.

 

2010.02.24 – tlen + siłownia (regeneracja trwa)

1,5 h

Trochę roweru i ćwiczeń na obręcz barkową i plecy. Tydzień regeneracyjny trwa.

Cytat dzisiejszy: „Kiedy byłem dzieckiem każdego wieczoru modliłem się o nowy rower. Nagle zdałem sobie sprawę, że Bóg nie działa w ten sposób… ukradłem więc rower i modliłem się o wybaczenie”. Emo Philips,

To bardziej anegdotka o skomplikowanych relacjach człowieka z tymi, którzy rezydują w nebiesiech, żeby sprowadzić ją do tematyki tego blogu dwie dygresje:

a) po pierwsze Emo nie miał by szans na żadną modlitwę, gdyby ktoś złapał go z naszym wypieszczonym rowerkiem;

b) po drugie czas złożyć taurynkę, bo rama wisi smętnie w piwnicy

2010.02.21 – tempo

2 h

Nie udało się zorganizować jazdy na zewnątrz. Rozgrzewka + 5 x 20 sek kad wysoka + Tempo 40 min + WT + schłodzenie

„Myślałem o tym podczas jazdy na rowerze” powiedzial Albert Einstein pytany o teorię wzgledności. A Wy o czym myślicie siedząc godzinami na siodełku? Mnie np. podczas oglądania zjazdu do super kombinacji przychodziły mi do głowy tańce latynoskie, może to ten Carlos Santana w słuchawkach, a może już się ciepła nie mogę doczekać.

2010.02.20 – wytrzymałość tlenowa

3 h.

Coż tu napisać. Ostatnia godzina to trening mentalny, zgodnie z receptą Fausto Coppi`ego pytanego przez reportera co sprawiło, że jest wielkim mistrzem: „Jazda na rowerze, jazda na rowerze, jazda na rowerze”.

Czas się stosować do tej zasady i zejść z trenażera… od przyszłego tygodnia.

Fausto Coppi, 1919-1960. Ogień!

2010.02.18 – siła

Rozgrzewka 10 min + 4 x 20 sekund kadencja wysoka (co 4 min 40 sek) + 6 x 5 min co 5 min siła. Tętno do 160, kad. 60-65.

Prawdziwa zabawa trwa, a więc treningi, które bolą. O dziwo weszło dobrze, widocznie skoki ponad próg mleczanowy wykonywane dotąd jedynie podczas ćwiczeń kadencji maksymalnej przygotowują organizm na tolerowanie laktatu.

A, że trochę boli to kolejny cytat:

Ból to wielki, gruby potwór siedzacy na Twoich plecach. Im dalej pedałujesz tym cięższy się staje; im mocniej ciśniesz tym mocniej zgniata Ci płuca; im wyżej się wspinasz, tym głebiej wbija swoje ostre pazury w Twoje mieśnie”. Scott Martin, autor książek, takich jak ta.

Trochę autora poniosło, ale każdy kto trenuje zna tego potwora. Nieliczni potrafią się z nim zaprzyjaźnić; najlepsi są z nim w symbiozie. Ja z moim potworem mam związek trudny: od nienawiści do akceptacji.

2010.02.16 – tempo co raz … dłuższe.

2:50 min, trenażer.

10 min. rozgrzewka + 50 min. wytrzymałości tlenowej (kad 95 +) + 60 min. tempa (kad. 70-75) + 40 min WT (kad + 90) + 10 min schłodzenia.

Dobrze weszło, zwłaszcza tempo. Po przełamaniu tetna na 150 w miarę swobodnie dało się trzymać ćwiczenie. Bardzo bym sobie życzył, że to prognoza na postępującą wydolność w tym zakresie HR. To bardzo ważne, bo te treningi zawsze były bardzo ciężkie dla mnie, a więc stanowiły ograniczenie na maratonach, gdzie wiekszość wysiłku odbywa się właśnie na tym poziomie. To najdłuższa tego typu jednostka jaka wykonałem dotąd.

Modyfikacja planu treningowego. Ten tydzień powinien być regeneracyjnym, ale nie będzie, bo dwa tygodnie temu się obijałem. Kontynuuję więc podstawę 3, a – za radą Lesława – okres rozbudowy 1 będzie krótszy, za to mocniejszy.

Petra Majdic na mecie olimpijskiego sprintu (narty biegowe, styl klasyczny) mogłaby odpowiedzieć o swoim sporcie tak samo jak Lance Armstrong, autor cytatu na dzisiaj: „Kiedyś pewien dziennikarz zapytał mnie, jaką przyjemność czerpię z uprawiania kolarstwa. -Przyjemność? – zamyśliłem się. – Nie rozumiem pytania – odparłem. Nie robiłem tego dla przyjemności. Robiłem to dla bólu.”

2010.02.14 – wytrzymałość tlenowa

2,5 h. Były kłopoty z utrzymaniem kadencji + 95, do tego lało się ze mnie strumieniami. Tydzień zamknąłem 10 h.

Wolałbym ten cytat przywołać wiosną, ale przecież w końcu śniegi spłyną: Nic nie może się równać z prostą przyjemnością jazdy na rowerze – John F. Kennedy

2010.01.12 – szybkość, siła, tlen

Trenażer 2 h. W tym 15 min rozgrzewki + 6 x 20 sek wysokiej kadencji (do 150) + 3 x 8 min siły w strefie tempowej (do 153) kadencja 60-65. Wolałem nie ryzykować kolejnych powtórzeń i dojechałem ostatnią godzinę w strefie wytrzymałości tlenowej. Kad. 96-100, tętno 140.

Rower jest inspirujący. Dzisiaj rozwinięcie myśli Einsteina z poprzedniego wpisu:

„Rozważmy człowieka na rowerze. Kimkolwiek jest możemy powiedzieć trzy rzeczy o nim: Ma rower i zaczął się poruszać. Wiemy , że w jakimś punkcie się zatrzyma i zejdzie z roweru. Najważniejsze co wiemy to, że jeśli w jakimś punkcie pomiędzy początkiem i końcem jego podróży przestanie jechać, ale nie zsiądzie z roweru – upadnie. To metafora podróży poprzez życie, każdego żyjącego stworzenia oraz, jak myślę, każdej społeczności żywych istot. – William Golding, pisarz