2011.01.09 – rower

3 h 20 min. 74 km.

Nieco obolały po wczorajszym”tleniku” szukałem dzisiaj płaskich odcinków na zachód od Krakowa. Spotkałem kilku rowerzystów zachęconych dodatnią temperaturą, pod Morawicą natknąłem się na Hinola, ponarzekaliśmy na ścięgna achillesa, zachwaliliśmy jazdę z „empetrójkami” i rozjechaliśmy się w swoje strony.

Dobrze się kręcilo, nie padał deszcz, ulice przeschły. Momentami można było mieć wrażenie, że to przedwiośnie. Niestety na pewno jeszcze ściśnie i trzeba będzie znów usiąść na trenażerze. Nie mogę się oderwać od porównania, którego użyła znajoma, że jazda na trenarzerze przypomina jej chomika biegnącego wewnątrz kółka.