4 h; 90 km.
Tym razem w stronę Polanki Hallera pod wiatr i z powrotem z wiatrem i deszczem. Deszcz właściwie nie przeszkadzał, gdyby nie to, że co chwilę trzeba było wycierać okulary. Na dodatek zerwałem łańcuch, ruszając spod świateł i miałem trening skuwania. Dobrze, że temperatura była dzisiaj bardzo znośna jak na tę porę roku.
Jutro godzinka kręcenia regeneracyjnego, siłownia i sauna. Spróbuję superserii, o których była mowa w komentarzach do poprzednich wpisów.
1264/5200