10 km. Polami w nocy, przy świetle czołówki do Krakowa. Urokliwy trucht. Biegłem po pompkę do amortyzatora pożyczaną od PePe. Wróciłem autobusem. Powrót – kolejne 10 km – to za dużo. Wydolnościowo ok, ale ciągle ścięgna i drętwiejące mięśnie utrudniają bieganie. Nie chcę tego forsować dlatego parę dni przerwy.
Biegłem po pompkę, bo przy próbie napompowania zeszło całe powietrze z amortyzatora. Na szczęście okazało się, że to pompka, a nie zawór w foxie.