2012.11.16 – Skrzyczne nocą IV

Jak się powiedziało

A) Skrzyczne nocą 2010

B) Skrzyczne nocą 2011

To trzeba powiedzieć C.

Jeszcze na 3 dni przed tym wyjazdem nie chciałem w tym brać udziału. Nie jeżdżę na rowerze, a to jednak 5-6 godzin w górach i to w nocy. Na 2 dni przed wyjazdem byłem pewien, że nie jadę. Zmarzłem wracając z pracy, Kraków przykryła lepka zimna mgła. Po powrocie do domu pierwszą czynnością jaką wykonałem był telefon do MisQ i ustalenie przejazdu, później umówiłem się z PePe. Metoda „Klamka zapadła”. Zawsze ją stosuję kiedy nie chce mi się ruszyć. Działa.

O 18.30 wyjeżdżamy z Krakowa. W dwa samochody. Prowadzi MisQ i Simo. 6 osobowa ekipa zaprawiona w bojach ze Skrzycznem – PePe – Wielki Nawigator; MisQ – naczelny szyderca i właściciel światła o mocy c.a. 700 lumenów; Andy – moja nadzeja na to, że nie tylko ja nie jeżdżę na  rowerze; Simo – człowiek pozytyw, człowiek maszyna oraz Versus – skrzyczeński debiutant, objuczony dodatkowo ciężką lustrzanką.

Po drodze robiło się zimno i zimniej, na szczęście w ciągu nocy temperatura nie przekroczyła -2 może – 3 st. Fotki. Mariusz „Versus”

Przepak w domu w Milówce i jedziemy w górę. Przeforsowałem trasę ubiegłoroczną, która choć licząca 56 km cechowała się długim łagodnym podjazdem, na którym można było sobie umierać powoli oraz technicznym, acz krótkim zjazdem.


Ostatnie planowanie na podłodze w garażu

Chwila przerwy na podjeździe. Interesujące widoki są ponad głową. ”Tym się różni nocne Skrzyczne od wycieczki górskiej” podpisał to zdjęcie Versus.

Trudno to pokazać na zdjęciach, bo jest prawie zupełnie ciemno, ale jeśli nawierzchnia równa można wyłączyć lampki i jechać w świetle gwiazd, tej nocy tylko gwiazd, bo księżyc akurat był w nowiu.

Na górze jak zwykle wieje. Pijemy herbatę i wiśniówkę, przebieramy się w suche koszulki i o drugiej w nocy ruszamy w dół.

Na zjeździe. Dobrze trzymać się MisQ (z przodu), który oświetla drogę.

Nocne klimaty. Zjazd dostarcza niepowtarzalnych wrażeń, tym większych im słabsza lampka. Normą jest oświetlenie na kierownicy i czołówka.

Przeprawiamy się przez zwalone drzewo. O 5 jadąc przez uśpione, lub kończące dyskoteki przedmieścia Żywca docieramy do Milówki.