2013.03.03 Zadni Granat

Z Marcusem uderzyliśmy na skiturach na Zadni Granat 2240.  To jeden z celów narciarskich na ten sezon. Marcus zabrał aparat i co z tego wyszło – niech opowiedzą te zdjęcia, moim zdaniem świetne.

Zdjęcia Piotr Markowski 

Było dość twardo i słonecznie. Lawinowa 1. Zadni Granat jest w takich warunkach celem ambitnym, realnym.

Nad Czarny Staw Gąsienicowy docieramy około godz. 12. Wieje i kurzy, ale nie przesadza. Kościelec pięknie pięknie prezentuje się z tej perspektywy.

Przez zamarznięty staw. Na horyzoncie Kozi Wierch.

Tzw. betony sprawiły, że zupełnie nie trzymały mi foki. Narty przytroczyłem do plecaka, założyłem raki i większość Koziej Dolinki pokonałem z buta. Wcześniej jeszcze byłem świadkiem heroicznej walki Marcusa z progiem pod Zmarzłym Stawem. Do zaliczenia go w całości na nartach zabrakło mu może z 20 metrów. Niestety było już za wąsko żeby robić zakosy.

Na podejściu na Zadni Granat. Marcus torował ślad dzięki temu tempo było znośne. Podchodząc wypatrywałem dogodnej drogi do zjazdu. Środek żlebu niestety zajęły zmarznięte kalafiory lawiniska. Zapewne lawina zeszła w okolicach ubiegłego weekendu.

Ćwiczenia z topografii Tatr. Marcus kazał mi tak zastygnąć.

Około 14 pojawiły się pierwsze chmury, tworząc wspaniały spektakl na słonecznym niebie.

Podhale już w chmurach, z minuty na minutę warunki się pogarszały, ale tego dnia łaskawie natura pozwoliła nam przebyć prawie całą trasę we względnie dobrej widoczności

Zjazd był wymagający. Szreń i nastromienie sprawiły, że po udanych szusach przybiliśmy sobie piątki. Tu Marcus zdjął mnie trawersującego do progu pod Zmarzłym Stawem. Ten odcinek grzecznie przebyliśmy w sporych odstępach od siebie.

 

To już koniec dnia. Na pożegnanie jeszcze rzut oka na  Kozi, tym razem oświetlony zachodzącym słońcem. Chmury już na dobre przejmowały we władanie doliny.