Lukcio rzekł tydzień wcześniej. „Śnieg zszedł – można wrócić do tematu ataku na Chłopka”. No to wróciliśmy. Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem, Przełęcz pod Chłopkiem uchodzi za trudny szlak, być może ale to jednak wytyczony szlak turystyczny, nie droga taternicka więc poszliśmy. Po raz pierwszy w tym sezonie raki w plecaku, bo to jednak październik, a kamery TOPR udowadniały, że wyżej temperatura nie rośnie znacząco powyżej zera, na początek największe wyzwanie mentalne tej wycieczki – 9 kilometrowy asfalt do Morskiego Oka. Na szczęście jest już po sezonie i nie ma tłumów.
To jest słynna „graniówka” mapa Tatr, którą rozumie tylko autor i Andy.
MisQ wykonuje zdjęcia podwodne przy pomocy swojej kamery, a Mnich (pomiędzy konarami) przegląda się w Morskim Oku.
Księżulo nad Mięguszami.
Już na 1800 m pojawiają się pierwsze zlodzenia i pierwsze wątpliwości
Idziemy jednak wyżej zgodnie ze stosowaną zasadą. Idziemy, a jak będzie źle do się zobaczy. Spotykamy kolejne wycofujące się ekipy. Podobno wyżej jest jeszcze więcej lodu.
Stawiając stopę warto jest zapewnić sobie chociaż jeden pewny punkt podparcia.
„Oczy Boga” tak skomentowała to zdjęcie znajoma graficzka
Pod Kazalnicą zostajemy sami, reszta ekip już się wycofała. Problemem nie jest wspinaczka. Przewidujemy problemy na zejściu, kiedy trudno o chociaż jeden pewny, pozbawiony lodu chwyt. Kiedy uznajemy, że upadek nie skończy się tylko obiciem twarzy i złamaniami lecz będzie ostatnim upadkiem decydujemy o odwrocie.
Pamiątkowe zdjęcie pod Kazalnicą i zasuwamy z powrotem.
Pozowanie nad Czarnym Stawem pod Rysami. Niestety chwilę później się stało…
MisQ tak to opisał: „To było ostatnie zdjęcie mojego aparatu Canon PowerShot SX 240 HS.Niestety chwilę później upadł tak tragicznie, że zmarł na miejscu [’]Panie świeć nad Jego matrycą! Bo dobry „chłopak” był i przez ciut ponad rok robił nam bardzo fajne focie ;(Najlepsza Grópa Gurska pogrążona w głębokim smutku będzie Cię pamiętać zawsze, przy każdym wyjściu w Horki!Paaaaaa…”
No. To mamy na sumieniu już drugi aparat.