2014-02-07 Karb

To najgorsza zima w moim skiturowym życiu. Śniegu brak. Ptaki śpiewają już w lutym.

Ciągnie jednak żeby podejść, zapiąć narty i śmignąć w dół. Dlatego używając języka psychoterapii (depresja narciarza wysokogórskiego) wypierając wszelkie złe informacje o halnym, braku śniegu etc. stawiliśmy się z Andym w Kuźnicach.Narty na plecy i w górę, na Karb.

Andy napiera z nartami na plecach Siodłową Percią.  Tu już k… powinien być śnieg!!!

Najpierw nadzieja na śnieg w Dolinie Jaworzynki… Nic, może na przełęczy Między Kopami…, do Murowańca znieśliśmy narty na plecach. Przeklinałem decyzję żeby iść w butach narciarskich, wiedziałem, że na zejściu moje duże palce zostaną zmasakrowane, a w samochodzie eksplodują. Nic. Droga nad Czarny Staw Gąsienicowy. Wieje tak, że trzeba się chować za kamieniem żeby wypić herbatę.

Andy radzi żeby foki zdjąć już tutaj, bo wyżej może tak wiać, że przepak będzie wyczynem. Po zdjęciu foki chcą odlecieć. Chciałoby się powiedzieć… jak to foki, ale coś tu nie gra.


Idziemy jednak w górę na przełęcz Karb.

W samym żlebie wieje mniej, dochodzi nas turysta,który z niedowierzaniem pyta czy zamierzamy tędy zjeżdżać. Fakt – beton.Nie zakładamy raków i dochodzimy do 2/3 wysokości żlebu. Dalej nie ma sensu. Trawa i kamienie. Turysta zasiada za kamieniem i obserwuje licząc na widowiskowe gleby na lodzie.

Na podejściu

Kilka emocjonujących skrętów po twardym i już jesteśmy na dole, na lodowej tafli Czarnego Stawu. Znów w objęcia orkanu. Wykorzystuję południowy kierunek i rozkładam ręce. Udaje się takim żaglem dojechać aż do wylotu szlaku. 


Bojeronarty na Czarnym Stawie Gąsienicowym

Przyjemny zjazd w dół do schroniska, popas w Murowańcu i w dół, z braku śniegu kpiąc i klnąć, postękując przy każdym kroku. To było bolesne przeżycie. Muszę odbraczyć buty, termoformowanie nie pomogło. 


W dolinie Jaworzynki Andy daje odpór brakowi śniegu.

Mimo desperackiego poszukiwania śniegu i tego, że 90 % nieśliśmy narty na plecach udało się zrobić fajną wycieczkę