2014-02-15 Grześ

Ominęło mi się wpis. Dlatego nowszy wpis opisuje starsze zdarzenie. Poszukując śniegu uderzyliśmy w Tatry Zachodnie żeby sprawdzić, czy Grześ (1653) coś ciekawego oferuje. 

O świcie, gdzieś za Myślenicami stajemy na kawę. Odczuwam potrzebę identyfikacji i maluję sobie narciarza skiturowego na zmrożonej pokrywie bagażnika.

MisQ eksperymentuje na parkingu z ujęciami. Andy w okularze Lukcia

Popas w Chochołowskiej. Słońce miło operuje.

Sprawdzamy, czy seledynowe pasuje do seledynowego… Nie pasuje, więc Lukcio oddaje kurtkę MisQ.

Tu pasuje 🙂 

Woda spożywana prosto (no prawie prosto) z chmur

Dziwne zdarzenia podczas wycieczki skturowej. 

Na Grzesiu. Andy poszedł na Rakoń… my czekaliśmy i czekaliśmy. 

Na Grzesiu parę zjazdów. Śnieg ciężki, przepadający. Jedzie Lukcio, jestem widownią.

Na końcu dnia wpadliśmy w jakiś wąwóz przedzierając się przez wiatrołomy. Niezły surwiwal.