2015-08-29_Grań Fajek

Wierch pod Grań Fajek kusił swoją ekspozycją. Technicznie (no… droga) trasa nietrudna, konkretna lufa po jednej (Dolina Gąsienicowa) i drugiej (Dolina Pańszczycy) stronie sprawia, że cykor toczy ożywiony dialog z wiarą w możliwości.

Nawet sprawnie trafiliśmy na początek ścieżki podejściowej, która biegnie od szlaku na Granaty.

Trzeba być czujnym, bo rumoszu skalnego ogrom, a człowiek ma jakiś taki głupi zwyczaj żeby iść jeden za drugim, a w tym przypadku jeden pod drugim. Zdjęcia MisQ i Andy.

Jakaś ekipa operowała w Żebrze Czecha. Wyglądało na do przejścia, ale z dołu to często tak wygląda. 

Zdecydowaliśmy się na asekurację lotną, ze względu na brak trudności… no dużych trudności. Jeszcze nie mamy liny połówkowej, musiała więc wystarczyć złożona zwykła lina. Tu na zdjęciu początek tych bardziej eksponowanych momentów, próbuję przejść kominek nad wiecznością, Lukcio wspiera psychicznie, Andy zerka a MisQ fotografuje. Świadomość sporego luzu liny nad sobą. Trening mentalny 🙂 Skup się na chwytach i stopniach nie lufie…

Prowadziłem, później Lukcio i Andy, oraz MisQ, który miał zbierać taśmy i ekspresy oraz nieliczne kości. Wystrzępiona grań daje dużo możliwości asekuracji.

A tu jak dalej?

W trzech miejscach zainstalowałem stanowiska i asekurowałem przy pomocy węzła, tzw. półwyblinki. Trzeba było ważyć między czasem wszystkich operacji sprzętowych, a rzeczywistą potrzebą. Najpewniejszy był ostatni fragment, gdzie w trakcie trawersu ja ściągałem linę do przyrządu asekuracyjnego a MiaQ ją wydawał. Pierwszemu i ostatniemu to niewiele pomagało, ale środek miał backup jak marzenie.

Sprawnie, ale wolno (4 osobowy zespół) dotarliśmy do stanowiska zjazdowego. Uff… Ta niepewność dręczyła mnie od rana – z czego będziemy zjeżdżać, czy będzie trzeba coś motać, czy zastaniemy jakiś gotowy pomysł. Był kamień i kilka taśm, dołożyliśmy swoją i juhuuu na dół.

No to w dół. Koniec Grani Fajek. Pozostało strome, ale łatwe podejście na Skrajny Granat i w dół szlakiem.

Ok, Tatrzańskie koty za płoty zaliczone. No… i wypatrzyliśmy kilka fajnych żlebów do zjazdu zimą.