2017 – zimowe wspinanie

Zaniedbałem Cię pamiętniczku. Sporo się dzieje w pionowym świecie, znacznie mniej jeśli chodzi o rower i narty. Na rowerze mam przejechane dopiero 1500 km, sezon narciarski słaby zakończyłem jakąś wredną kontuzją pleców podczas zjazdu w okolicach Popradzkiego Plesa i z naszej dorocznej tury został mi tylko jeden dzień. Zanim rozpocznie się następna zima, krótka relacja z tej z pierwszej połowy 2017.

17523399_281249218999667_4410559831492190151_n

To już koniec zimowego wspinania. 15 kwiecień z Basia, po drodze Klisia

2017-02-05 – Czuba nad Karbem w Dolinie Gąsienicowej, droga Żebro Potoczka (M3). Z Piotrkiem Pisarkiem i drugim zespołem Basia + Ania. Wspinanie z pewnymi przygodami. Zaliczyliśmy mały zapych i jedno trudne miejsce sprawiło, że z przyjemnej, sprawnej wspinaczki zrobiła nam się górska przygoda. TOPRu nie trzeba było wzywać, wespół zespół poradziliśmy sobie, zjazd do Murowańca i później nocna jazda nartostradą przez las i „już” o 3 rano byliśmy w domach.

2017-02-17/19 – Kurs Lawinowy II stopnia nad Morskim Okiem. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć… Fajny, praktyczny kurs pod przewodnictwem Tomka Nodzyńskiego. Ponieważ teorię raczej znam, szukanie z detektorem ćwiczę na własną rękę, to najbardziej wartościowe było terenoznawstwo. Co innego wiedzieć, czego unikać, a gdzie jest bezpieczniej, a co innego zaplanować i zrealizować marszrutę w terenie. 

2017-03-04 – Tępa w Dolinie Złomisk, droga Żebro Galfyego (M3) z Piotrkiem. Przyjemne i sprawne zimowe wspinanie. Sprawność to jest coś do czego dążę w letnim i zimowym wspinaniu – o właściwiej porze rozpocząć, trafić pod drogę, nie zapchać się, nie zepsuć za bardzo prowadzenia liny i o właściwiej porze być w bezpiecznym terenie. Tak było tym razem. Przed zmrokiem byliśmy już przygotowani do zejścia łatwym terenem. No i epicki zjazd na dupach z Przełęczy pod Osterwą w stronę Popradzkiego Plesa.

2017-03-09 – Lodospady w Dolinie Białej Wody, Lodospad Mrozekovlas (WI3 – nasz odcinek WI1/2?) z Basią. Uparliśmy się żeby jeszcze w tym roku poprowadzić jakiś wyciąg na lodospadzie. Jak się człowiek uprze to sobie wmówi, że noce jeszcze zimne i kilkudniowe ocieplenie nie powinno „zlizać” lodospadu. Pod lodospad podeszliśmy po trawie, a w porównaniu ze styczniowym wspinaniem z lodu zostały nędzne ogryzki. Pomimo to wbiliśmy się jednak. Poszedłem pierwszy – Basia mówiła, że nie brzmi to dobrze, bo każde uderzenie czekanem w lód dudniło okrutnie. Na prowadzeniu tego nie słyszałem, niepokoił mnie tylko dźwięk potoku pod lodem, bardzo głośno i blisko. Po zrobieniu pierwszego wyciągu zdecydowałem się zjechać z kosówki… kiedy Basia poszła to zrozumiałem, a właściwie usłyszałem o co jej chodziło. Każde uderzenie czekana w lód brzmiało jak walenie pięścią w płytę z kartongipsu. Może i śruby lodowe siadały dobrze, ale to w co były wkręcane mogło się w każdej chwili wybrać w samodzielną podróż na dno doliny. Wycofaliśmy się pokornie.

2017-04-15 – Dolina Gąsienicowa, Kościelec, droga roga Klisia (M5) – wróciliśmy z Basią na tę drogę żeby zrobić ją samodzielnie. Jesienią tu kończyliśmy kurs taternicki, trzeba było zobaczyć czy teraz po nabyciu podstawowych doświadczeń „puści”. Zjechaliśmy na nartach z Kasprowego pod Kościelec, krótkie przeszpejenie się i w górę. Kliś jest dość łatwą drogą, prezentuje trudności M2/M3, „piątkowy” jest jeden fragment – mała przewieszka i zacięcie. Jesienią, idąc na drugiego, nie wyglądało ono strasznie, ale na drugiego, to na drugiego. Padło na mnie, że mam poprowadzić ten fragment. Na prowadzeniu już nie wyglądał tak łatwo, dla nieopierzonego zimowego wspinacza. Wbiłem dodatkowy hak żeby poprawić sobie morale i zahaczyłem rakami i dziabami dziurki i krawądki. Rozstawić się, ściągnąć z ręki i uff, uff… poszło. Nawet to było wspinanie. Frajda, której nie byłoby gdyby nie to, że w marcu byłem kilka razy na Zakrzówku potrenować drytooling. Proste drogi na dziabach, na wędkę ale buduje zaufanie, że atakujacy ząb raka umieszczony w małej dziurce (hakodziurce) to pewne stanie. Drytool to aktywność, którą planuję wdrożyć od późniejszej jesieni.

P70225131333

Z Moniką i Szymkiem nad Zmarzłym Stawem. 

Dodatkowo narciarsko: W lutym byłem też na ciekawej turze: Palenica-Piątka-Szpiglasowa Przełęcz-Wrota Chałubińskiego-Szpiglasowa Przełęcz-Palenica z mocną ekipą. I traumatyczne doświadczenie – zapomniałem jedzenia. Po Wrotach tak opadłem z sił, że i podejściowo było ciężko i zjazdowo. Tomek podzielił się ze mną kanapką.Udało się też odbyć dwie zimowe wycieczki w Tatry z dziećmi. Maciek na nartach wszedł na Kasprowy Wierch i zjechał w trudnych warunkach, a z Szymkiem i Moniką zaliczyliśmy Zmarzły Staw.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wspinanie. Zapisz link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *