2020-03-18 Steep skiing

Szkolenie, szkolenie, szkolenie… Odbyłem ich mnóstwo: wspinaczkowe w skałach, wspinaczkowe w tatrach, letnie i zimowe, wspinanie lodowe, wspinanie drytoolowe, ze trzy kursy lawinowe, nie licząc doszkalań i zajęć własnych… Teraz przyszedł czas na szkolenie ze stromych zjazdów w Tatrach.

Po co te szkolenia?

Po pierwsze: w to wierzę – uporządkowana wiedza oparta o doświadczenie instruktorów oraz metodykę skraca, porządkuje i ogranicza (nie wyklucza) konieczność uczenia się na własnych błędach. Ten sposób uczenia się – poprzez popełnianie błędów i wyciąganie wniosków – na pewno gruntuje wiedzę dorosłego osobnika w sposób najtrwalszy. Ba! Są nawet na ten temat badania 🙂 Tyle, że w górach, w działalności jak by nie było, ekstremalnej (wspinanie, narty wysokogórskie) błędy, nawet te drobne, mogą mieć poważne skutki.

Po drugie: późno zacząłem i trochę muszę przez te szkolenia skrócić czas pozyskiwania wiedzy, tak aby możliwości fizyczne pozwoliły ją jeszcze stosować 🙂

A dlaczego steep skiing? Strome zjazdy i to w 10 sezonie działalności narciarskiej w górach typu alpejskiego. Przede wszystkim dlatego, że narciarzem jestem średnim. Średni w tym znaczeniu, to średni, nie eufemizm oznaczający brak umiejętności. Bardzo złe warunki (typu szreń łamliwa) albo strome zjazdy w trudnych (bardzo twardo) warunkach. No i tu dłuższa opowieść czym jest stromy zjazd. W Tatrach po stronie polskiej używana jest 6 stopniowa skala autorstwa duetu Wala-Życzkowski (legendarne postaci polskiego skituringu. Pochwalę się, że Karola mam przyjemność znać osobiście ze współpracy przy Memoriale Jana Strzeleckiego – zawodów organizowanych przez KW Kraków). Niesamowity pasjonat, potężny umysł.

Nad Przełęczą Świnicką. Ćwiczymy budowanie stanowiska z czekanów do opuszczania się na nartach w stromym terenie. Za chwilę będziemy zjeżdżać tym żlebem. Charakterystyczny nawis jest najtrudniejszym miejscem w tym żlebie.

Dla mnie strome zjazdy zaczynają się od zjazdów o skali 2 w trudniejszych warunkach (przykład to zjazd z Zawratu), w lepszych warunkach ten zjazd jest dla mnie dość łatwy. Zjazd Rysą spod Rysów to zjazd wyceniany na 3/3+. W dobrych warunkach nie wydawał się bardzo trudny. Nie szukam większych trudności, nie interesuje mnie „cyfra” i zaliczanie kolejnych poziomów, mam dość wyzwań i przyjemności w zjazdach ocenianych na tym poziomie. Mam jednak sporo zastrzeżeń do swojego stylu, przede wszystkim kontrolowania prędkości i długości skrętu, przy zachowaniu płynności jazdy. Te umiejętności są kluczowe w stosunkowo wąskich, stromych żlebach.

Zjazd. Żleb z Przełęczy Śwnickiej. Trudność S2

Szkolenie steep skiing w ramach doszkalań klubowych prowadziła moja wspinaczkowa partnerka Basia wraz z Tomkiem. Basia jest w ścisłej polskiej czołówce kobiet jeżdżących najtrudniejsze zjazdy w Tatrach, nie siedzę głęboko w temacie, ale wydaje się, że jest w ogóle w czołówce narciarzy wysokogórskich w Tatrach. Ma na swoim koncie między innymi zjazd tzw. Zachodem Grońskiego S6, uznawany za najtrudniejszy zjazd po tej stronie Tatr.

Sam kurs miał w sobie zaplanowane trzy zjazdy oraz szkolenie z technik linowych, potrzebnych w skiaplinizmie. Zjechaliśmy trzy przełęcze (Świnicką i Karb – te zjeżdżałem już wiele razy wcześniej, jedna i druga linia wyceniona na S2) Udało się go zakończyć zjazdem trudnym (dla mnie) żlebem opadającym ze Skrajnego Granatu do Doliny Gąsienicowej (trudność 3+), nie sama trudność mnie cieszyła lecz nieco lepszy styl i poczucie kontroli.

Zjazd Kanionem. Trudność S3+