Doroczna wycieczka dookoła Tatr. Jeden dzień, 201 km, ponad 7 h jazdy, prędkość przeciętna 27 km/h, maksymalna 72 km/h. Obrazy Tatr z ciemnej i jasnej strony i mocny peleton: Lukcio (Łukasz) MisQ (Michał), Miki (Mikołaj), PePe (Piotrek), Spotnick (Michał) oraz Andy (Andrzej), który w tym roku mniej jeździ na rowerze więc zapewnił nam… motocyklową eskortę. Można było wrzucić do jego kufra nadmiarowe banany i batoniki.
Peleton, a przed peletonem Andy na motocyklu.
Pogoda ideał. Słoneczko, ale dość chłodno. Przygotowywałem się do tego wyjazdu od początku kwietnia, w tym czasie przejechałem prawie 3 500 km i udało się. Do 70 km było dobrze, była moc i choć kumple harpagany podjeżdżali szybciej nie musieli na mnie długo czekać. Później na chwilę mnie odcięło i posiadówa oraz posiłek za Liptowskim Mikulaszem był niezbędny. Najdłuższy, bo prawie 20 km podjazd do Strbskiego Plesa udało mi się przejechać równym tempem. W Strbskim tradycyjne dla tej wycieczki Brynzowe Halouski smakują wyśmienicie kiedy ma się w nogach 110 km po górach. Kiedyś próbowałem ich na wycieczce pieszej – nic specjalnego, kluski z sosem serowym.
Po kluskach deser – 30 kilometrów zjazdu, no i perspektywa najtrudniejszych kilometrów. Najpierw podjazd na Zdziar, a później na Łysą Polanę. Ten pierwszy mnie sponiewierał, jednak zbyt długa przerwa w treningach i baza tlenowa nie jest wystarczająco mocna. Chłopaki na szczęście poczekali przy Rondzie przed Polaną Poroniec, a później przy Brzezinach i dzięki temu miałem koło aż do Chochołowa.
Sprytny film z objazdu zmontował Lukcio. Materiały Andy, Lukcio i MisQ.