Kuźnice – Hala Kondratowa – Przełęcz pod Kopą Kondracką – Goryczkowe Czuby – Kasprowy Wierch – Beskid – Świnicka Przełęcz – Świnica – Liliowe – Dolina Gasienicowa – Kuźnice
Poza zimowymi miesiącami kiedy już można podejść i zjechać na nartach czekam na listopad. Nieliczni turyści, ciepłe promienia słońca, przeplatane srogimi lodowymi podmuchami, opady i mgły i przede wszystkim brak listopadowej, miejskiej szarości. Tym razem w planie mieliśmy niezbyt długą wycieczkę. Dawno nie byłem na Świnicy, Andy i Lukcio przystali na plan i oto szliśmy już zakosami na Przełęcz po Kopą, tam raki na nogi i granią do Kasprowego.
Oczywiście jak to w porach przejściowych (wiosna i jesień) po drodze napotkaliśmy ofiary wyciągu. Osoby, które bez przygotowania i sprzętu ruszają poza obręb Kasprowego Wierchu. W listopadzie normą są zimowe warunki i oblodzenie skał. Andy asekurował panią która na widok dwumetrowego progu przyprószonego śniegiem przykleiła się do kamieni nie mogąc się ruszyć. Rzeczywiście było ślisko i łatwo o upadek. Krok po kroku została sprowadzona.
Tu na chwilę się rozdzielamy. Idę przez Kasprowy a chłopaki trawersem od południa. Sprawdzamy która droga jest szybsza – trawers, więc Panowie, w oczekiwaniu na mnie, zaliczają jeszcze sesję napotkanego fotografa.
Po przejściu przez Liliowe zostaliśmy prawie sami (gdzieś z przodu w tym samym kierunku szła para).
Zasadnicze podejście na Świnice. Warunki były dobre. Stabilny śnieg, niewielkie oblodzenie. Owszem trzeba uważać jak się stawia stopy, ale generalnie było przyjaźnie. Za nami Przełęcz Świnicka.
I wyżej. Tu już przeszliśmy na południową stronę. Pod nami Dolina Cicha po słowackiej stronie.
Przed ostatnim odcinkiem. Tu zawróciła para, która nam towarzyszyła. Poruszali się sprawnie, ale nie mieli raków, odradziliśmy im powrót przez Zawrat było jednak zbyt późno i zbyt ślisko.
Podejście na sam szczyt biegnie od południa. Tu jest zbyt stromo i zbyt południowo żeby utrzymał się śnieg w takich warunkach. Wspinaczka po skałach w rakach jest pewnym … zagadnieniem :). Propozycja Lukcia, że zaostrzy nam wszystkim zęby w rakach po powrocie została przyjęta ciepło.
I Świnica popołudniową porą. Trzeba schodzić, tak aby zejście z Liliowego rozpocząć jeszcze z jakąkolwiek widocznością.
Późna pora powrotu ma też swoje zalety. Zachodzące słońce stroi skały w ciepłe barwy.
Kolory coraz bardziej niezwykłe
Robi się chłodniej i trzeba się spieszyć.
No i na koniec, przed zejściem z grani ukazał się pejzaż zasługujący na nową tapetę na pulpicie.
Zejście z Liliowego i później z Doliny Gasienicowej zaliczamy już po zmroku.