Znów trasę wycieczki wyznaczyła pogoda i warunki śniegowe. Było mokro i mgliście, a po świeżym opadzie TOPR ogłosił lawinową 2.
Zebrała się spora ekipa: Anuszka, Kaja, Andy, Lukcio, Marcus, MisQ, Tomek (jedyny pieszy) i ja. Po krótkiej wojnie na śnieżki na polanie w Dolinie Jaworzynki dotarliśmy do Murowańca, gdzie zorganizowano metę zawodów skiturowych. Kręcił się tam tłumek odzianych w kolorowe kostiumy zawodników, ludzie obsługi, kibice. Tłoczno. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasza marszruta skrzyżuje się z trasą zawodów, nie bardzo jednak mieliśmy alternatywny pomysł, a mieliśmy ochotę na bardziej wymagający zjazd dlatego wybraliśmy Granaty i kierunek wzdłuż trasy wyścigu. Trzeba było uważać i co raz uskakiwać przed zjeżdżającymi
do mety.
Aż do Zmarzłego Stawu szanse na wejście wyżej zdawały się niewielkie. Chmura gęstniała. Postanowiliśmy jednak podejść tak wysoko jak się da. Nad żlebiem do Zmarzłego rozstaliśmy się z Tomkiem, który zapadał się w rozmokłym śniegu i był już całkiem przemoczony.
U progu Koziej Dolinki. Przepak i klejenie fok, które przemoczone zostawały za moimi nartami, Andy poratował mnie zapasową parą, ja wspomogłem foki Lukcia srebrną taśmą i poszło.
MisQ postanowił mu towarzyszyć w odwrocie, więc w stronę Granatów w okrojonym składzie.U progu Koziej Dolinki chmury się rozstąpiły i Granaty przywitały nas błękitem i słońcem. Krok po kroku, wyżej i wyżej. Anuszka i Kaja zostały w 1/3 podejścia i postanowiły na nas poczekać wygrzewając się w kwietniowym słońcu. My w końcu dotarliśmy.
Śnieg mokry, przepadający, dodatkowo wyraźnie rysowałą się świeża 10-15 cm warstwa na uleżałym, a obciążenie powodowało małe zsuwy. Ruszyliśmy w dół. Znów zapłaciłem podatek za głupotę lub lenistwo i w trakcie jednego ze skrętów wypiął mi się but. Poleciałem, zwiedzając przy okazji przez stertę kamieni. Widocznie zamiast kary za niewyregulowanie wiązań miałem dzisiaj tylko otrzymać upomnienie, dlatego skończyło się na kilku siniakach.
Granaty są fajną górą na mój poziom umiejętności narciarskich. Południowa ekspozycja sprawia, ze śnieg mięknie, strome, ale równe nachylenie pozwala wybrać optymalną linie zjazdu.Nad Zmarzłym znów spotkaliśmy dziewczyny, które zniecierpliwione naszą długą nieobecnością zjechały nieco niżej. Razem, bez większych przygód dotarliśmy na dół, tego dnia był możliwy jeszcze zjazd żlebem do Czarnego Stawu Gąsiencowego jednak wyraźnie już było widać wystające kamienie i odwilż w natarciu.