3 h 10 min. 71 km.
Rano ledwie zszedłem ze schodów po wczorajszym skitourowaniu. Mięśnie bolały mnie w dziwnych miejscach. Wiadomo, że na takie objawy najepszy jest rower. Na dworze („polu” jak chcą rdzenni Krakusi) – 1 st., śnieżek pruszy, a ja przypominam sobie zdanie, że nie ma złej pogody na rower, są tylko źle ubrani rowerzyści. Dzisiaj byłem wśród tych dobrze ubranych. 3 h w towarzystwie muzyki i padającego śniegu minęły błyskawicznie i sprawiły mi dużo radochy.
[more]
Dzisaj piosenką dnia, zgodnie z nastrojem była
727/5200