Brak nowych notek, bo kręcę w zakresach regeneracyjnych i wiecej mógłbym napisać o treści filmów (ostatnio odkurzam Bondy), które oglądam niż o przebiegu treningu.
Wczoraj wraz z Lesławem wykonaliśmy na katowickim AWF badania wydolnościowe*. Nie znam jeszcze wyników. Z odczuć: dobrze mi się kręciło, dociągnąłem do połowy zakresu (1 min 20 sek) 360 watt, przy czym zakres 320 watt jeszcze w miarę swobodnie, ale 360 to była ściana. Kłania się praca nad siłą w dalszej części sezonu. HRmax, do którego dobiłem to 179. Ponieważ wszystko było ok przed tymi badaniami (pełna regeneracja, dieta nie wysoko węglowodanowa, samopoczucie ok) to mam nadzieję, że dostanę rzeczywiste strefy do trenowania wiosną. Po tym teście mam poczucie, że idzie w dobrym kierunku; jak będzie zobaczymy.
Słowniczek
Badania wydolnościowe. Test o którym piszę jest tzw. testem progresywnym, wykonywanym na ergometrze kolarskim (rodzaj roweru stacjonarnego). Co 3 minuty zwiększane jest obciążenie o 40 W i tuż przed każdą zmianą pobierana jest próbka krwi i odczytywane tętno. Test kończy się w chwili całkowitego wyczerpania badanego „tzw. odmowa”. Zależności pomiędzy obciążeniem (generowaną mocą przez zawodnika), tętnem i stężeniem kwasu mlekowego we krwi pozwalają ustalić tzw. strefy, czyli zakresy tętna odpowiednie dla danego rodzaju treningu kolarskiego.
Tu jest w przystępny sposób opisana idea testu wydolnościowego. Podczas wczorajszej wizyty nie wykonywałem wspominanego tam badania VO2max.