Po lipcu

Podsumowanie lipca.

Przejechałem 1222 km, czas treningu 60 h.

Miesiąc poszatkowany wyjazdami i nie zdążyłem z modyfikacją planu za zmieniającymi się sytuacjami. Na szczęście było dość sporo czasu na jazdę w ogóle. Piszę tę notkę po maratonie w Głuszycy więc nasuwa mi się kilka spostrzeżeń na temat mojego planu po 2/3 sezonu. Trening prowadzony wg. planu konsultowanego z Lesławem sprawił, że zwalczyłem kilka słabości. Część z nich to był cel jeszcze przed sezonem, część z nich dopiero teraz potrafię nazwać.

1. Jazda pod progiem. Znacznie dłużej (ok 6 h) mogę jechać w wysokich strefach tętna (pod progiem/tempo). Oczywiście stosuje się to tylko na maratonach górskich, gdzie jazda w tych strefach jest przeplatana długimi zjazdami. Tętno wówczas spada i jest czas na odpoczynek.

2. Tolerancja laktatu. Przekroczenie progu, nawet spore przygrzanie na początku już nie sktuktuje długotrwałym pieczeniem w mięśniach i koniecznością długiego okresu odpoczynku. Powrót pod próg odbywa się płynnie i nie muszę bardzo zwalniać, aby organizm miał czas usunąć kwas mlekowy.

3. Wydolność/wytrzymałość. Wielogodzinne jazdy oraz utrzymanie stałego tempa na bardzo długich (5-6 km) podjazdach to jest coś co mogę robić.

To wszystko sprawia, że z ogona stawki przesunąłem się w 2/3 na dystansie Giga w MTB Marathon. Fajnie, ale chciałbym być w połowie i mieścić się w pierwszej 10. w kategorii. Żeby się tak stało to powinienem poprawić swój czas o około 1/2 h. Tak sobie kombinuję, że potrzeba mi przede wszystkim MOCY. Do końca sezonu z 8 tygodni. Można jeszcze trochę to poprawić i ustalić jako priorytet na przyszły sezon.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Trening. Zapisz link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *