2007.07.30 – asfalt

1 h 20 min, głównie w tlenie. Staram się utrzymać wysoką kadencję i nie machać kolanami. Na podjazdach do Giebułotowa wsiadłem na koło jakiemuś kolarzowi, który jechał równo. Trzymałem 10 metrów odległości, żeby się nie wieźć w tunelu rozciętego powietrza. Dobrze i równo jechał, tętno grzecznie oscylowało ok. 70 % HRmax… dopóki mnie nie zobaczył. Starałem się utrzymać te 10 metrów różnicy i w efekcie dojechałem do tętna 85 % max. Tak jechaliśmy z 5 km. Na szczęście kolarz się zmęczył (albo gdzieś w okolicy mieszkał) i zjechał na pobocze mogłem znów kontynuować swój tlen.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Trening. Zapisz link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *