Kraków 1.07.07 (Bikemaraton)

W wąwozie Półrzeczki zawodnicy jeden za drugim omijali małe błotko po lewej stronie ścieżki. Byłem sprytniejszy, tak mi się wydawało i wjechałem z impetem, a woda skrywała korzeń. Rower w poprzek, skarpa, rower na mnie, ja na rowerze, rower na mnie. Okrzyki z góry, czy wszystko ok. Poza urażoną dumą i krwawiącą brodą było ok.

(niestety po przeniesieniu z serwisu blox coś ucięło)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *