To była szalona akcja. Dużo się wówczas działo w pracy o ile dobrze pamiętam i potrzebowałem resetu. Post Semowa na fejsie spadł jak z nieba. Są z rodziną (w tym mocno nieletnią Marysią) w Arco na północy Włoch i zepsuł im się samochód. Awaria na tyle poważna, że nie wiadomo czy warto naprawiać… potrzebują pomocy.
Zadzwoniłem: płacicie za wynajem busa, my za paliwo i „jedziemy po Was”, cytując jednego mocno zwichrowanego ministra. Andy zawsze skłonny jest do szalonych wyjazdów, dołączył też Darek, więc za chwilę już mknęliśmy do Włoch busem z planem następującym: jedziemy w nocy, w dzień Semow z Całką i Marysią zwijają majdan, a my się wspinamy. Powrót w nocy, tym razem oni prowadzą.
Celem była Via Rita, (trudność 5c/6-) na Placche Zebrate. Rejon znałem sprzed dwóch lat, kiedy robiliśmy nieodległą drogę Via Teresa, nieco łatwiejszą, ale równie długą, około 500 metrów, razem 15 wyciągów. Ośmielony po Filarze Dibiony uznałem, że zmieścimy się przed zmrokiem, tym bardziej, że asekuracja na tej drodze jest nieporównywalnie lepsza (droga częściowo wyposażona w stałe punkty).
Dojechaliśmy i po godzinie drzemki w samochodzie lub na trawniku ruszyliśmy pod ścianę.
Samo wspinanie poszło dobrze, „szóstkowominusowe” wyciągi poszły dość gładko – pierwszy przewieszka i czujny trawers, drugi skradanie po rajbungach (płytach). Trochę emocji dostarczyła interpretacja opisu drogi. Mieliśmy schemat topo, a przed wyjazdem wrzuciłem oryginalny włoski opis do tłumacza google. Śmiesznie było: np.
3. boisko: idź dalej w prawo, aż dotrzesz do dwuścianu. Dalej do przystanku. 11. boisko: kolejny trudny strzał. Rozpocznij od trawersu (5c), a następnie wejdź po płycie (5b) i dwuściennym podbiegnij do asekuracji, która znajduje się nieco w prawo
Jak się już wyczaiło, że „boisko” to „wyciąg”, a „dwuścian” to „zacięcie” (logiczne), „przystanek” to „stanowisko” było łatwiej. Zgodnie z planem zakończyliśmy drogę około godz. 17.00. O zmroku byliśmy już na parkingu i do domu.
1158 km w jedną stronę – 15 wyciągowa droga – 1158 km z powrotem.