Odpuściłem dzisiaj start w XC w Jaworznie, tzw. zawody u księdza. To miała być zabawa i fun, ale na godzinę przed startem lunęło i zrobiło się zimno. Kolejny dowód, że góra nie sprzyja. Na rzeźnię się nie pisałem. Została więc siłownia. Ćwiczenia na górne partie.
Trening
2010.11.09 – bieganie… bardziej
1 h, waga 82,4 kg
Na zakwasy poprzedniego dnia najlepsza jest powtórka, więc przebiegłem tę samą trasę. Zmniejszyła się liczba wstawek marszowych do dwóch i przetruchtałem trasę szybciej o prawie 5 minut. Wczoraj nawet spotkałem osobę, która biegła wolniej ode mnie 🙂
Jeśli będę utrzymywał aktywność biegową potrzebuję szybko nowych butów, bo obecne – niby markowe, ale jednak uniwersalne, a nie specjalistyczne adidasy, nie dają dobrego komfortu i trochę ocierają.
Cieszę się, że wróciłem do treningów. Lubię ten rytuał popołudniowej aktywności, planowania tygodnia i badania postępów.
2010.11.08 – bieganie (truchtanie? tuptanie? wleczenie nogami?)
Rozpocząłem sezon 2011
Bieg tempem paralityka 1 h, co 10 min marsz 2-3 minuty do ustąpienia bólu mieśni. Zadzwiające, że po 30 minutach biegło mi się znacznie lepiej. Waga 83 kg.
Plany na sezon 2011 są mgławicowe, to raczej marzenia niż cele, na nie przyjdzie jeszcze czas. Po głowie kołace mi się wyścig 24 h; MTB Trophy; może Austria. Do tego wycieczki, albo wyprawy. Niech będzie przynajmniej jedna. Furman na rowerowaniu pisze o Albanii, to bardzo kuszące, może też projekt, o którym myślę od dawna – przejechanie Polskich gór w całości do lewej do prawej. Oprócz tego starty w maratonach i wyścigach xc. Jeszcze nie wiem, czy i która generalka, na pewno to będą dystanse giga.
Z marzeń i planów sportowych to zima na nartach ski tourowych. Nie mam sprzętu, nigdy tego nie robiłem. Sprawnie jeżdżę po stokach narciarskich więc dam sobie radę także w puchu, a zjazdy po dziewiczych połaciach + widok gór w zimie. Za to można umrzeć. Zobaczymy jak wytrzymają kolana podczas biegów, marzy mi się pokonanie maratonu biegowego, ale o tym na razie sza!
Sportowo to bilans zerowy przed sezonem nie wygląda najlepiej.
Siła, wytrzymałość leżą na łopatkach. O wyższych zdolnościach takich jak szybkośc, wytrzymałość szybkościowa czy wytrzymałość siłowa nie wspomnę.
Regularne treningi przerwałem w lipcu z powodów pozasportowych. Jeździłem od czasu do czasu, bez ładu i składu. Przytyłem i mam nadwagę około 12-13 kg. Organizm okazuje wszelkie oznaki niewytrenowania. Dość powiedzieć, że z trzygodzinnej wycieczki potrafię wrócić z tętnem przeciętnym pow. 150. W sezonie takie stany uzyskuje podczas maratonów. Uciekła tolerancja na zakwaszanie, po ostrym podjeździe dochodzę do siebie przez 30 minut.
Czyli jak jest? ŚWIETNIE! Jest nad czym pracować 🙂
Z doświadczeń ubiegłego sezonu na razie wprowadzam jedno: opóźniam regularne treningi rowerowe. Listopad i grudzień przeznaczam na ogólnorozojowe (adaptacja): bieganie + siłownię. Rower będzie służył przejażdżkom w weekend, raz lub dwa razy w tygodniu wstąpię na krótki spinning. Chcę opóźnić zmęczenie sezonem, nawet kosztem opóźnienia wejścia w formę w 2011.
Bardziej szczegółowe plany wykonam kiedy organizatorzy ogłoszą kalendarze imprez.
Kajasówka
60 km. Jesienna przejażdżka do rezerwatu Kajasówka z ekipa lajtowych wyjazdów z tego wątku na rowerowaniu.
Dolinki jesienią
Po wielu tygodniach przerwy pojechałem dzisiaj na dłuzszą wycieczkę terenową. 4 h 30 mi i najpiękniejsze jesienią, skąpane w rudym świetle Dolinki . Zdjęcia =>
[more]
Nad doliną Będkowską
Wystrojony na żółto terececik w Dolinie Prądnika
To już ostatnie takie dni. Scieżka w Dolnie Prądnika
2010.08.25 – szosą do Myślenic
2 h 40 min, 70 km. Z MisQ. W tamtą stronę ostre upalanie, z powrotem luźniej. Nastał chłód.
2010.08.23 – Chełm i Kudłacze
2:00:00; 34 km
2010.08.22 – lasek
2:30, 50 km.
2010.08.21 – Pilsko zdobyte
50 km, 5 h 30 min.
Wycieczka na Pilsko. Prawie 2000 w pionie. Trudna technicznie wycieczka. Dobry trening podjazdów i zjazdów.Szczegóły tutaj
2010.08.20 – rege
1 h 25 km