2010.08.19 – dolinki

3 h 10 min. 72 km.

Szwędanie po dolinkach, dość mokrych. Wczoraj przeleciałem przez kierownicę w Lasku, a dzisiaj w Wąwozie Kochanowskim, uwsteczniłem się na zjazdach. Pojutrze wycieczka na Pilsko, będzie okazja sobie przypomnieć to i owo.

2010.08.17 – szosowanie

5 h 45 min. 140 km

Z Mariuszem „Versusem” wybraliśmy się na wycieczkę szosą na trasie Kraków-Skawina-Kalwaria Zebrzydowska-Świnna Poręba-Lanckorona (zwana wczoraj LanceKoroną)-Przeł. Sanguszki-Sułkowice-Skawina-Kraków.

Łada widokowo trasa, niezłymi drogami o małym natęzeniu ruchu.

2010.08.10 – tempo w Dolinkach

Pomilczało sie trochę. Nie wchodząc w szczegóły w ewangelii wg. Friela stoi „Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: tylko o czystym umyśle trenować będziesz. W dopowiedzi uczniowie zapytali „Jakim znakiem wykażesz że umysł Twój na treningu skupić się może”
Friel dał im taką odpowiedź: «Tętno będziesz miał stabilne i zapał wielki”.

No to się nie nadawałem ostatnio do takich zajęć, ale czas wrócić. Pierwszy start w Krakowie, na MTB Marathon

Przez miesiąc zrobiłem 490 km (21 h 30 min)

Wczoraj tempo w dolinkach. 2 h 40 min. 70 km. Pierwszy chłodny wieczór, przykro to powiedzieć, ale wieczorem ptaszory milczą i czuć już zbliżającą się … Nie wypowiem tego słowa.

 

 

2010.07.07 – wytrzymałość tlenowa

40 km. 1 h 45 min.

Do końca tygodnia nie będzie już treningu, a czułem się za słabo żeby łoić interwały. Ciekaw jestem jak tak długi odpoczynek wpłynie na start w na Bikemaratonie w Tarnowie. Cały czas waham się czy mini czy giga 🙂 Jeśli mini to w niedzielę dłuższy trening, z kolei jechąć na maraton na 25 km to chyba lekko zboczone. Giga to będzie niezła patelnia. Skłaniam się więc ku dłuższemu.

2010.07.03 – szwendanie się po dolinkach

4 h 30 min; 85 km.

Od czasu do czasu potrzebuję takiej jazdy. Rower, dolinki, jazda bez planu, szukane ścieżek, przepraw przez potoki i błoto. Oczywiście z pulsometrem, trzymanie się zakresu tlen + podjazdy w strefie mieszanej, ale to nie była treść wyjazdu.

Treścią wyjazdu były:

Konie w Dolinie Zachwytu (są tam, trzeba uwierzyć)


Krowa. Mniej romantycznie, ale za to lepiej widać.