Rege 1,5 h. 39 km.
Trening
2010.03.24 – podjazdy
2 h, 47 km
Nie niepokoiłem się słabą jazdą w sobotę, ani tym, że nie mogę dojść do siebie we wtorek. Os wczoraj się niepokoję. Zaplanowane było 5 podjazdów pod zoo. Spodziewałem się, w zakresie tętna pod próg mleczanowy pojadę w zakresie 7:30 – 8.00; zaczęło się od 8:01, a później było gorzej, na dodatek od 3 podjazdu miałem problem z przekroczeniem strefy mieszanej.
„Uważam, że różne biegi są tylko dla ludzi wieku powyżej 45 lat. Czyż nie jest lepiej zwyciężać siłą mieśni niż oszukując przerzutką? Stajemy się co raz bardziej miekcy, jak dla mnie. Dajcie mi więc jeden bieg!” Henri Desgrange.
2010.03.23 – tlen
2 h, 51 km.
Rozpoczął się okres rozbudowy 2, niestety od tygodna poszatkowanego wyjazdami i nieobecnosciami. Dzisiaj zrobiłem spokojną jazdę w tlenie, bo nie byłem jeszcze gotowy po weekendzie. Wyraźnie organizm mi mówił „to nie jest dzień na podjazdy”, a ponieważ w założeniach przed sezonem miałem założenie żeby się sluchać organizmu to śmignąłem na zachód po pracy.
2010.03.21 – tlen, tym razem prawdziwy
4 h 10 min, 110 km.
Przednia przerzutka w mojej zimówce dokonała żywota wiec do łask wróciła szosówka. Zwiedziłem Kalwarię Zebrzydowską, gdzie asfalt nadawał sie na cienkie gumki. Powrót z wiatrem w plecy to było niezłe przeżycie. Prędkości od 30 do 50 km/h. Po wczorajszym wyrypie czułem tu i ówdzie sygnały zbliżajacych się kurczy, ale udało się ukończyć z konsekwentnym trzymaniem się tlenu.
Kadencja przecietna wyszła po raz pierwszy w mojej karierze 92, a mam w szosie twarde przełożenia (39/24 najmniejsze).
Dziś znowu o zbawiennym wpływie roweru na samopoczucie:
Jazda na rowerze to odlot z krainy smutku – James Starr. Jak ustalę czy to autor rzeźby z poprzedniego postu to dam odsyłacz :).
2010.03.20 – tlen w beztlenie :)
4 h 50 min. 108 km. Wyjazd z kolegami z rowerowania. Dobrze jest się tak przejechać wiosną z lepszymi od siebie, bo człowiek mógłby uwierzyć, że Bóg wie co wykonał w zimie.
Trening pod hasłem tlen (czyli wytrzymałość tlenowa) zorganizował Lesław, który też wziął na siebie cieżar prowadzenia 8 osobowego (na początku treningu) peletonu. Po płaskim jechał w tlenie (podpytałem), a ja w tym czasie, trzymając się koła regularnie miałem tętno ponad próg mleczanowy (tętno 160-165), na podjazdach nie dość, że zostawałem z tyłu to tętna osiagały kosmiczne wymiary.
Nie szkodzi. Na pewno jest lepiej niż rok temu o tej porze, bo szybciej dochodziłem do siebie po mocnych fragmentach, a do pierwszych gór jeszcze ponad miesiac i trzeba go przeznaczyć na treningi podjazdów.
Jazda na kole. Jazda jeden za drugim w odległości 20-30 cm. Prowadzący bierze na siebie cieżar rozcinania powietrza. Pozostałe osoby w peletonie przy prędkości około 30 km/h wykonują pracę o około 18-25 % mniejszą, przy większych prędkościach różnice pomiędzy prowadzącym, a jadącymi w cieniu są jeszcze wieksze.
Cytat na dzisiaj… Nietypowy. Ostre koło? 🙂 Z galerii Jamesa Michaela Starra
2010.03.18 – rower do pracy
28 km
Zainaugurowałem wczoraj sezon dojazdów rowerem do pracy. Bardzo przyjemnie. Ptaszory drą ryje, ciepłym zawiewa, lewy pas i wzdłuz korków na Pachońskiego i Rydla.
2010.03.16 – odpoczywamy
1 h 15 min. Trenażer
Trwa tydzień regeneracyjny.
2010.03.14 – znów trenażer
3 h. Wytrzymałość tlenowa 1 h + 70 min. siły w strefie mieszanej (tempo) z kadencją 70-75 + WT (rozgrzewka 15 min, schłodzenie 10 min)
Nadal pogoda nie pozwalała mi jeździć na zewnątrz. Postanowiłem sprawdzić skąd się brały ostatnie kłopoty z wykonaniem treningu tempa. Tak jak chłopaki mówili, nie problem w rodzaju ćwiczenia, tylko w sekwencji. Tempo w występowało po mocnych treningach na progu, albo co gorzej po Tabacie. Dzisiaj weszło wzglednie dobrze.
Zakończyłem okres „rozbudowy 1”, a więc teraz tydzień regeneracyjny, dwa tygodnie „rozbudowy 2” i tydzień kończący się pierwszym maratonem. Się zacznie, się zobaczy co się wykręciło od 23 listopada.
Zaczął się sezon wyścigów kolarskich na szosie wiec cytat holenderskiego szosowca Jeana Paula Van Poppela: „Sprint to sprawa uczucia, nie myśli. Musisz wierzyć w siebie, ale nie myśleć o tym za bardzo”. To w ogóle dobre podejście do wyścigów.
2010.03.13 – znów etap kolarstwa dywanowego
3 h. WT. Zwycięstwo siedzącego na lewym ramieniu ducha walki 🙂 nad rezydującym na lewym ramieniu leniem. Jak mi się nie chciało wsiadać, a jechać jeszcze bardziej!
Dzisiaj dwa cytaty, ale jakby o tym samym:
„Kiedy duch upada, dzień jawi się ciemny, kiedy praca staje się monotonna I nie warto już mieć nadziei wsiądź na rower, wyjdź na dwór I kręć w dół ulicy nie myśląc o niczym więcej niż o swojej jeździe”, Arthur Conan Doyle, autor powieści o Sherlocku Holmesie
Sto lat później:
„Studia na Politechnice Wrocławskiej skończyłam dwa lata temu z wynikiem bardzo dobrym. Nie mam już stresów związanych z nauką, ale podobną dawkę serwuje codzienne życie. Zresztą chyba już tak człowiek jest skonstruowany, że zawsze znajdzie powód, by się czymś przejmować, denerwować, gdzieś spieszyć. W takich chwilach zawsze rower jest dla mnie ukojeniem. Pozwala oderwać się od problemów, świeże powietrze, prędkość, kontakt z naturą sprawiają, że dociera do mnie, iż te moje problemy to tak naprawdę żadne problemy” – Maja Włoszczowska, wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim.
2010.03.11 – nadal mocniej
2 h 10 min.
Rozgrzewka + 3 x 10 min interwały na progu (tętno w zakresie 157-164), kadencja 90-95; przerwy 10 minut (w przerwach WT ~ ok. 130. Później tempo, a właściwie należałoby powiedzieć trening siły w strefie mieszanej z kadencja 70-75. Wytrzymałem tylko 30 min, ale ponieważ siłą woli zrobiłem trzecia „dziesiątkę” na początku treningu to nie miałem wyrzutów sumienia.
Trening dobry, bo miałem kłopot z wejściem po schodach na piętro w domu.