2010.03.09 – na zmęczeniu

2 h 30 min.

Menu trenigowe dzisiaj: rozgrzewka (25 min). Tabata + siła pod progiem, kadencja 60-65 10 min + 8 min + 6 min + 6 min. Przerwy długości próby + Tempo 30 min , kad 70-75 + Tlen i schłodzenie.

To był bardzo trudny trening. Najtrudniejszy w tym roku. Nie wykonałem do końca ćwiczenia tempa (skróciłem o 30 min). Nie dałem rady. Kadencja spadała, tętno też. Wyraźnie odczuwałem poprzedni tydzień i weekend. Nogi cieżkie, nie mogłem się wkręcić na wyższe tętna. Tabata jeszcze jakoś poszła, do 175 bpm, siła jako tako choć bolało, ale tempo to porażka na całej linii.

Trzeba wzmóc czujność. Jutro regeneracja.

Dzisiaj cytatu niet.

2010.03.07 – dłuższa wycieczka

4 h 30 min. 104 km.

Dzisiaj było chłodniej niż wczoraj, a może odczuwałem trud wczorajszej jazdy. Pokręciłem się po okolicach Krakowa (Piekary, Morawica, Brzoskwinia, Rudawa, Przeginia, Ojców). Pamiętając o wczorajszej przygodzie zwiększyłem spożyce batonów, w tym marcepanowych. Ten trzymał najbardziej 🙂

Cytuję kuriera rowerowego: „Dźwięk otwieranych drzwi samochodu, jest dla rowerzysty jak odgłos odbezpieczanego pistoletu”. Dzisiaj w ten sposób prawie zostałem ustrzelony przez uroczą Panią, która wycelowała we mnie drzwi Opla Corsy.

2010.03.06 – tlen z odrobiną śniegu

4 h; 98 km.

Korzystając z pieknej pogody i spotkania rodzinnego w Jaworznie uderzyłem przez Kraków, Alwernie, Libiąż i dokładając na koniec kółko w Jaworznie. Dopiero na granicy województw dopadł mnie śnieg. Mając w perspektywie powtórkę w niedzielę nie łoiłem za mocno podjazdów, a mając w twarz wiatr – 2 st. C nie zrobiłem treningu tempowego.

Po dwóch godzinach jazdy wiedziałem, który cytat wybiorę na dzisiaj. Dowiedziałem się tego w sposób nieprzyjemny. Najpierw spadło mi tętno, później zaczęły drżeć ręce. Banan + 2 batony + 0,5 l. izotonika + 10 minut wleczenia się 20 km/h i dało się jechać dalej całkiem sprawnie.

Cytat to znana zasada kolarska „zanim”, którą dzisiaj zignorowałem, nie zjadłem i zapłaciłem kryzysikiem:

„Pij zanim poczujesz pragnienie.
Odpocznij zanim się zmęczysz (zajedziesz – interpretacja moja).
Ubierz zanim zmarzniesz.
Rozbierz zanim będzie ci gorąco.”

Tak to ujmował Paul de Vivie (Velocio), któremu zawdzięczamy podobno przerzutki.


 

2010.03.04 – mocniej cd.

2 h 15 min. Trenażer

Menu treningowe.

Rozgrzewka 30 min (TR + WT) + jazda pod próg mleczanowy (156-160) kad. 90-95 3 x 5 min co 5 min i na koniec 10 min + trening tempowy 45 min + schłodzenie. Pomiędzy powtórzeniami WT.

Porównując swoje ubiegłoroczne treningi o takim natężeniu to odpukać, jest nieźle. Przeglądałem notatki z marca. W ubiegłym roku kończyłem wyczerpany, teraz jestem zmęczony, ale mam ochotę na kolejne dni treningowe.

Trzy przyczyny:
– Bardziej z głową (regularnie, wg. planu) przejechany okres podstawy 1,2,3
– Suplementacja.
– Fakt, że to czwarty jeżdżony sezon, drugi wg. planu

No i cytat na dzisiaj. Kiedy jeszcze kilka lat temu jeździłem wyłącznie turystycznie i w górach wyprzedzali mnie goście w obcisłych strojach, myślałem, że przychodzi im to z łatwością. Ja zdycham, a oni lecą pod górę. Kiedy już, z wieloma postojami, udało mi się dotrzeć do schroniska pod szczytem, widziałem ich siedzących na trawie, rześkich wypoczętych. Utwierdzało mnie to w przekonaniu, że trening czyni jazdę na rowerze wyłącznie przyjemnością.
Kiedy zacząłem trenować wydolność wzrosła, ale ciagle nie doświadczałem tego stanu lekkości na podjazdach. Owszem były różnice – nie musiałem się zatrzymywać, a krótki odpoczynek przywracał błyskawicznie siły.

Tajemnicę tego zjawiska wyjaśnia wielki mistrz Greg Lemond: „Nigdy nie jest lżej, po prostu jeździsz szybciej”

Greg Lemond i jego charakterystyczna kierownica do jazdy na czas, zwana w Polsce lemondką :). Fota ze strony http://www.greglemond.com

2010.03.03 – regeneracja

1 h.

A dzisiaj z ulubionego Bohumila Hrabala – „Nie kręcił nawet pedałami, tak go księżyc z tyłu popychał”. Tak w niedzielę w roli księzyca wystąpiło wiosenne słońce, tylko gdzie ono aktualnie jest. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…

 

2010.03.02 – tabata i inni

3 h. Trenażer. Sezon startowy się zbliża, nie ma już taryfy ulgowej:

Tabata + siła na progu mleczanowym 2 x 10 min co 10 min, kadencja 60-65 + tempo 1 h, kadencja 70-75 + WT + rozgrzewka i schłodzenie.

Słowniczek

Tabata to interwały intensywne (submaksymalny wysiłek) powtarzane 8 x w cyklu 20 sekund wysiłku, 10 sekund odpoczynku. Jeśli dobrze wykonane to kończy się

– metalicznym posmakiem w ustach

– zwisem na kierownicy

– pieczeniem krtani lub/i kaszlem

Siła na progu mleczanowym. Dość wolne kręcenie pedałami za to z dużym obciażeniem, takim aby organizm był na granicy przemian tlenowych i beztlenowych.

Tempo. Troche szybciej kręcimy pedałami niż przy treningu siłowym, tętno jest też niższe… aby nie było za łatwo robimy to dłuzej.

Dr. Izumi Tabata zadziałał jak należy. Kaszleć przestałem 30 minut temu. Cytat na dzisiaj to zdanie amerykańskiego fizjologa Andy Coggana. „Jeśli boli to musi działać” .

2010.02.28 – tlen i podjazdy – WIOSNAAAAAA!

4 h 10 min. 104 km.

Ale się pięknie latało dzisiaj na rowerku. Było dość mocno, bo HR avg. wyszło 138. Po pierwsze: wiosna. Widać po oziminie, ciepłym walącym w twarz. Drugim zwiastunem wiosny byli rowerzyści i kolarze. Kilku z nich wyraźnie chciało zbadać swój poziom wydolności po zimie, bo ciągle miałem jakieś akcje wyścigowe. Trzeci zwiastun to ubiór niektórych z nich. Odpadłem, kiedy w okolicach Kryspinowa zobaczyłem gościa na ubranego na krótko. Kolana wygrał na loterii.

Cytat na dzisiaj… Finisz Justyny Kowalczyk przypomniał mi o moim ulubionym tekście motywacyjnym:

„Miguel, to ostatni wyścig w twoim życiu, twoje nogi wybuchną, a ty umrzesz na rowerze!”. Tak ojciec motywował Małego Miga, mistrza olimpijskiego z Sydney (Miguel Martinez) podczas jednego z wyścigów XC

(* Piotrek – dzieki za wskazanie źródła i dostarczenie dokładnego brzmienia cytatu)

2010.02.27 – mokra przejażdżka

3 h 20 min. 80 km.

Wytrzymałość Tlenowa + 2 górki pod prog mleczanowy, a jedna nawet ze złamaniem. Bardzo dobrze mi się jechało i w dobrej formie wróciłem do domu. Cieszy mnie to, bo to znak, że z bazą jest jako tako. Górki zrobiłem mocniej, aby zobaczyć jak bedzie tolerowany wysiłek na progu (podjazdy ok 5 min). Jest nad czym pracować, ale stan wyjściowy do pracy w okresie rozbudowy 1, podczas której duża część ćwiczeń odbywa sie na progu mleczanowym, jest zadowalajacy.

Wyjechałem po 11 z domu, po 15 minutach, kiedy usta miałem pełne piasku, a okulary pokryły się brązową mazią postanowiłem wrócić. Jak tylko postanowiłem, natychmiast to postanowienie olałem i pojechałem na trasę, tak jak było zaplanowane. Czas już jeździć na rowerze i czas przypomnieć sobie, że zawody odbywaja sie niezależnie od warunków pogodowych.

Dzisiaj cytat, który jest dla mnie istotą automotywacji w treningu i walki do końca na każdym wyścigu. „Ból przemija, skutki rezygnacji nigdy” Lance Armstrong. Ze swojej krótkiej historii maratonowej pamietam dwa uczucia – porażki, po zejściu z trasy maratonu w Krynicy 08 oraz drugie – satysfakcji z ukończenia I etapu MTB Trophy 08, gdzie ostatnie 18 km pokonywałem bez łańcucha, na zmiane zjeżdżając, biegnąc obok roweru, albo korzystajac z pomocnej dłoni MisQ na plecach.

 

2010.02.24 – tlen + siłownia (regeneracja trwa)

1,5 h

Trochę roweru i ćwiczeń na obręcz barkową i plecy. Tydzień regeneracyjny trwa.

Cytat dzisiejszy: „Kiedy byłem dzieckiem każdego wieczoru modliłem się o nowy rower. Nagle zdałem sobie sprawę, że Bóg nie działa w ten sposób… ukradłem więc rower i modliłem się o wybaczenie”. Emo Philips,

To bardziej anegdotka o skomplikowanych relacjach człowieka z tymi, którzy rezydują w nebiesiech, żeby sprowadzić ją do tematyki tego blogu dwie dygresje:

a) po pierwsze Emo nie miał by szans na żadną modlitwę, gdyby ktoś złapał go z naszym wypieszczonym rowerkiem;

b) po drugie czas złożyć taurynkę, bo rama wisi smętnie w piwnicy

2010.02.21 – tempo

2 h

Nie udało się zorganizować jazdy na zewnątrz. Rozgrzewka + 5 x 20 sek kad wysoka + Tempo 40 min + WT + schłodzenie

„Myślałem o tym podczas jazdy na rowerze” powiedzial Albert Einstein pytany o teorię wzgledności. A Wy o czym myślicie siedząc godzinami na siodełku? Mnie np. podczas oglądania zjazdu do super kombinacji przychodziły mi do głowy tańce latynoskie, może to ten Carlos Santana w słuchawkach, a może już się ciepła nie mogę doczekać.