2009.12.20 – trenażer, WTlenowa, wysoka kadencja

2 h. Skoncentrowałem się na trzymaniu wysokiej kadencji, przeciętna wyszła 96 rpm, razem z rozgrzewką i schłodzeniem. W związku z tym, że poczułem kolano odpuściłem zaplanowane wstawki siłowe.

Zaczynam tydzień regeneracyjny, a później treningi frielowskiej podstawy II. W podstawie I miałem 3 tygodnie, w których czas treningu to około 10 h. Trochę mało jak na okres, który ma zbudować wytrzymałość. Niestety nie da się jeździć w weekend na zewnątrz, a wykonanie więcej niż jednej 3 godzinnej sesji na trenażerze to zboczenie, ale trzeba będzie to zrobić jeśli nie będzie warunków do jazdy na zewnątrz.

2009.12.17 – trenażer, tlen

1,5 h. HR avg 130. Sesja wzbogacona o izolowanie nóg (3×2 sesje po 40 sek) + elementy siły: 4×5 min co 4 min, kad. 50-55, tętno do 133.

Wczorajszy trening kończyłem o 23, tak późno to mi się jeszcze nie zdarzyło. Chyba nie nawodniłem się właściwie po (w trakcie litr izo, później 250 ml wody + mleko z gainerem), bo dzisiaj obudziłem się z bólem głowy.

 

2009.12.13 – rower, zimny tlen

WT, 4 h; 95 km.

Trasa do Alwerni, Krzeszowic i przez Zabierzów z powrotem. Zimno było. Bidon całą trasę wiozłem w tylnej kieszonce. Na ostatni etap włożyłem do koszyka i pół godziny wystarczyło aby izotonik zamarzł. Po 3 godzinach musiałem grzać stopy biegiem obok roweru, ponadto 2 kilometry od domu złapałem gumę, ale nie decydowałem się na zmianę w tych warunkach, tylko truchtem dotarłem do domu.

Problem jest z piciem w takich warunkach. W ciągu 3 h wypiłem tylko około 400 ml izotoniku. Więcej się nie dało, bo był zbyt chłodny, nawet wieziony pod kurtką na plecach.

2009.12.09 – siłownia

Z pewną obawą o kręgosłup wróciłem na siłownię. Nie podnoszę ciężarów; ćwiczenia są skierowane na wzmocnienie obręczy barkowej i mięśni pleców, jednak czułem się niepewnie. Poszło jednak ok i dało sie z pół godziny poćwiczyć. Na zakończenie sauna.

Dzisiaj WT, w piątek drugie wolne w tym tygodniu.