2011.05.29 – dwieście bez siedmiu.

7 h 35 min; 193 km.

Zielonki-Kraków-Kalwaria Z-Zembrzyce-Sucha Beskidzka-Pewel Wielka-Sucha Beskidzka-Przełęcz Sanguszki-Sułkowice-Skawina-Kraków-Zielonki.

Ubiegły tydzień nie istniał dla roweru. W poniedziałek zrobiłem krótki rozjazd na spotkanie grupowe i tyle. W niedzielę wykorzystałem więc bycie wypoczętym fizycznie na powyższą trasę. Ostatni odcinek na pod górę Baków miał 20 % nachylenia, na ostatnich 200 metrach nachylenie wynosiło 25 %. Tak dzisiaj odczytałem z GPS, a co ciekawe trafnie je oceniłem podjeżdżając. Kadencja przy moich twardych przełożeniach w szosówce wynosiła 20, a puls 170.

To po raz kolejny uświadamia jaką pracę wykonują kolarze na wielkich wyścigach, gdzie po kilkunastu dniach ścigania mają na etapie wspinaczkę np. 14 etap tegorocznego Giro d`Italia z podjazdem na Monte Zoncolan (10.5 kilometra długości,a jego średnie nachylenie wynosi 11.5%. Podjazd ten ma fragmentami 22%, jeden odcinek długości 500 metrów ma 19.5%)

Do granicy 200 km zabrakło 7 km. To i tak moj największy dystans zrobiony jednego dnia.

Nie pojechalem do Krynicy. Nie miałem motywacji do jazdy w błocie i deszczu. W przeddzień bolał mne nieco brzuch, ale w nocy przeszło i postanowilem, że pojadę, a na miejscu się zobaczy, ale nocna ulewa i spadek temperatury sprawił, że odpuściłem. Myślę, że przede wszystkim zabrakło rzeczywistej motywacji, kiedy jej nie ma to na pierwszy plan przychodzą myśli nie o sportowej rywalizacji tyko chłodzie i walce z samym ze sobą. To nastawienie do wyścigu zdecydowało.

2011.05.21 – przed maratonem

10 km, 30 min. Objechanie roweru przed maratonem. Zabierzów kosztował zatarcie łożyska w kółku przerzutki oraz wypłukanie smaru z bębenka. Poprawiłem ograniczniki w przerzutkach i wyrzuciłem tylnego speed kinga, powinno być ok.

2011.05.19 – interwały

2 h 30 min. 68 km

Interwały 5 x 2 min, co 4 min. + WT. Na ścieżce rowerowej tłumy. Ciepłe popołudnie wygoniło na rower wszystkich, dla niektórych to była chyba pierwsza przejażdżka od lat, na co wskauzje stan rowerów i twarz umęczona jazdą po bulwarze. Większość z tych wiosennych rowerzystów i tak po tygodniowej, dwutygodniowej przygodzie i w połowie wakacji znów będzie widać głównie tych jeżdżących przez cały sezon, lub cały rok.

2011.05.18 – rozruch

3 h 40 min, 90 km

Pojechałem po zgubione na maratonie narzędzia, były 🙂 Chyba staję się Krakusem z krwi i kości, 45 km po przybornik. Poza tym organizm mówił mi coś w ten deseń „znóóów rower?!!”, ale kto by tam z nim gadał. 

2011.05.14 – przed Zabierzowem

50 min, 20 km

Wprowadzenie do wyścigu. 4 x 45 sek co 4 minuty + jeden podjazd mocniej.

Jutro rano decyzja o tym jakie opony założyć. Prognozy mówią – idą deszcze, a ja bym wolał po suchym, oponami na suche zaklinam więc rzeczywistość, ale myślę, że skończy się na przód błotny irc, a tył irc serac.

2011.05.12 – rege

10 km. Rege. Przygotowałem rower na niedzielny start, mam nadzieję, że wieści o deszczach i burzach są przesadzone. I jeszcze Tomek wrzucił zdjęcia z wczoraj, to dobrze obrazuje różnorodność terenu wokół KRK

\

Nad kamieniołomem w Czatkowicach.

2011.05.11 – objazd trasy Maratonu Jurajskiego

6 h 30 min, 110 km

Objazd trasy maratonu Jurajskiego (cykl MTB Marathon). Ruszyliśmy z Karniowic z Tomkiem „Michnikiem” z teamu. Pytanie było, czy 4 h wystarczy na objechanie 60 km. Pewnie by wystarczyło gdybyśmy nie byli nieco sponiewierani poprzednimi dniami i gdybyśmy nie błądzili.

To the point. Trasa bardzo dobra. Jeśli popada, a takie są prognozy, to będzie trudna i bardzo trudna, jeśli nie będzie padać to czeka nas kilka szybkich i wymagających zjazdów, dużo krótkich, ale stromych podjazdów. Znakomicie wytyczona trasa pod względem widokowym. Panorama znad Doliny Będkowskiej jest jedną z moich ulubionych, ale zaliczamy też urokilwe Szklary, Racławice czy Dolinę Eliaszówki. Jeśli ktoś nie jeździł dotąd po Dolinkach, będzie nam Krakusom, zazdrościł, widoków, urokliwych miejsc i technicznej trudności.

Jadąc dzisiaj tyle godzin zastanawiałem się dlaczego maj jest najbardziej odpowiednim miesiącem na zwiedzanie Jury. Akurat w tym miesiącu jej panoramy wyglądają jak połączenie ogrodu japońskiego (skały i ostańce, barwy roślinności od zielonej do bordowej, strugi) z angielskim (zielona zieloność traw i zbóż, żywopłoty lasów).

Poza tym mi wstyd, że mieszkając 15 km w linii prostej od Dolinek, niektórych tras po prostu nie znałem.

ps. padam na ryj

2011.05.10 – mocniej

1 h 50 min, 50 km

Tabata + 5 x 2:30 min co 4 min sprinty na wysokiej kadencji, pod próg. Myślę, że idzie ku lepszemu. Wieczorem jeszcze wyskoczę na trening techniki z Bartkiem Janowskim, a jutro spróbuje objechać trasę maratonu w Zabierzowie.

Opublikowano wyniki maratonu w Sandomierzu. Pojechałem na poziomie z Daleszyc, procentowe straty do zwycięzcy na zbliżonym poziomie, może nawet jest jakiś postęp, bo obsada podobno było nieco mocniejsza

Open 35/184, kategoria (35-44 lata) 10/46

i jeszcze wieczorem 2 h 30 min; 48 km

grupowa wycieczka w ramach akcji „Polska na rowery” . Tempo niewielkie, imponująca próbka umiejętności zjazdu i techniki podjeżdżania (oraz mocy) Bartka Janowskiego. Z dzisiejszego spotkania pamiętam dwie kwestie. Trzeba sprytnie podjeżdżać, czyli lepiej planować bardzo strome, techniczne podjazdy oraz na zjazdach odciążyć rower na korzeniach, o czym mówił Bartek. Chwilę później pokazał o co chodzi, zjeżdżając w akompaniamencie ochów i achów współtowarzyszy. W jego wykonaniu odciążenie roweru na niewielkiej, pełnej korzeni skarpie, polegało na tym, że ją po prostu przeskoczył.