2011.10.17 – bieganie

55 min. Nocne bieganie po pagórkach z Młodym. Młody jest aktualnie żołnierzem wiec instruował mnie w nocnym bieganiu i bieganiu pod górę. Podobno trzeba patrzeć blisko pod nogi, wtedy nie traci się rytmu. Coś w tym jest.

Na szczęście lekkie rozbieganie sprzed choroby nie ulotniło się całkiem.

2011.09.27 – Rower

30 km rower + 1 h truchtania i maszerowania.

Chyba muszę zmienić strój. Biegam w szerokich spodniach i białych adidasach. Wczoraj, biegnąc po chodniku wzdłuż Praskiej zostałem pozdrowiony klaksonem i przyjaźnie uniesioną ręką od krótko wygolonego pasażera, mocno przypakowanej załogi czarnego mercedesa.  A może nie zmieniać?  Tylko dokupić takie spodnie z trzema paskami?

2011.09.17 – ostatni letni rower

85 km, 4 h.

Dolinki popołudniowe. Góra, dół, z uwagą na zjazdach bo jutro Czerwone Wierchy.

Im dłużej jeżdżę po Dolinie Prądnika tym bardziej ją lubię. Znam ją z każdej strony. Zaśnieżoną, o świcie, o zmroku, jesienią i wiosną. To nic, że zatłoczona, że droga prowadząca dnem doliny wyasfaltowana w 2/3

Dzisiaj natknąłem się na wystawę starych fotografii nt. turystyki ojcowskiej z międzywojnia. Panie z parasolkami przeciwsłonecznymi; panowie w pumpach; samochodowy wyścig górski po serpentynach, którymi podjeżdżałem dziesiątki razy; letnicy, którzy dotarli tu powozami z Krakowa i zamieszkali w ojcowskich willach. Rok 1925; 1927. Tłumy ludzi, których już dzisiaj nie ma, albo cieszą się chwilą w jakiejś innej dolinie.

Bardzo to pasowało do dzisiejszej aury, ostatniego letniego weekendu.

BTW bardzo zarosła ta dolina. Drzewa ukrywają mnóstwo pięknych skał, jak choćby Skała z Oknem, w świetle Bramy Krakowskiej.

Zdjęcia ze strony biura turystycznego Ojcowianin.

2011.09.16 – rower

Dzisiaj tylko rower. Czuję wszystko po bieganiu. 35 km (do pracy i  z powrotem). W ogóle jeżdżę do pracy regularnie. Co raz bardziej staję się miejskim rowerzystą. Jeszcze rok temu nie odważałem się jeździć po Alejach, teraz jestem tam codziennie. Nie jest źle, a momenty kiedy po pasie dla autobusów jedzie rządek niebieskich przegubowców a na moim pasie wyprzedza mnie tir budzą jak poranna kawa w biurze.

Jutro włóczęga po dolinkach, a w niedzielę Czerwone Wierchy, czyli Tatry again. Z Andy i Versusem dołączamy do licznej tarnowskiej ekipy. Dostałem polecenie od PePe żeby robić dokumentację fotograficzną pod kątem szukania miejscówek do skiturowania.

xouted.com

Polecam blog Marka Tyńca http://xouted.com/. Marek znana persona krakowskiego światka MTB wyłączył się na jakiś czas z obiegu zarówno jako zawodnik, jak i dziennikarz. Wrócił w dobrym stylu do pióra (a kiedy na trasy?). Dawno nie czytałem tak interesującego bloga o kolarstwie. Przyznam, że wolę pisanie Marka po tej przerwie, w jego tekstach jest więcej dystansu i uśmiechu, a ta sama znajomość rzeczy i oryginalne, czasami kontrowersyjne poglądy.

Trzymam kciuki Marek.